Rowerem dookoła warszawy

Mój przyjaciel z czterema kolegami postanowił objechać Warszawę w jeden dzień. Co ja piszę? Nawet nie tyle warszawę, co Mazowsze, bo czerwony turystyczny szlak rowerowy wiedzie przez mazowieckie miejscowości (m.in. Nowy Dwór, Otwock, Górę Kalwarię i Błonie). I Tak wczoraj cała piątka wystartowała o 4:30…

Czarno widzę, czyli fazy księżyca

Kiedyś już pisałam, że uwielbiają mnie typy spod ciemnej gwiazdy, wariaci, żule, narkomani, alkoholicy itd. W sumie z wzajemnością. Ja też ich lubię, bo nadają światu kolorytu, choć… nie lubię ich w nadmiarze. Dawno jednak już doszłam do wniosku, że jeżeli zostałabym kiedykolwiek królową czy…

Anioł miłości, czyli do diabła z błędami

Od kilku dni jestem podenerwowana. Cóż… „LO-teria” w drukarni i już żadnej ewentualnej literówki poprawić się nie da. A przecież zawsze najwięcej znajduję w druku. Znów boję się przeoczonych nie tyle „tez” zamiast „też”, „cos” zamiast „coś” czy „maja” zamiast „mają” ile różnych nieprzewidzianych, najdziwniejszych…

Panujący nad klimą szef od spinaczy

Jest w redakcji pewien kierownik, a może i dyrektor? Jego rola od wielu lat mnie zadziwia. Zwany popularnie „szefem od spinaczy” jest panem życia i śmierci naszych ryz papieru i długopisów, wielokrotnie wprawiając nas w zdumienie, bo żądając oficjalnych zapotrzebowań programowych na nożyczki, taśmy klejące…

Wróciłam do korzeni…

Gdy napisałam swoją pierwszą książkę obdzwoniłam kilkadziesiąt wydawnictw z nadzieją na jej wydanie. Na wydruki poświęciłam pudła ryz papieru. Daremno. Tylko jedno Wydawnictwo Literackie z Krakowa odesłało maszynopis z obszernym listem, że nawet nie przeczytają, bo maja plan wydawniczy zapełniony do któregoś tam roku. reszta…

Dorosłe życie, jak podwórko

Czasami myślę, że ludzie są naprawdę dziwni, a dorosłe życie przypomina podwórko.  Kilka dni temu, kiedy w redakcji rozmawialiśmy o naszej sytuacji, jedna z koleżanek powiedziała, że ja to mam lepiej niż inni, bo to co robię do „Telewizyjnego Kuriera Warszawskiego” „sprzedaję” potem do innych…

Wyruszyliśmy z Jego ulicy

Byliśmy wszyscy w trzeciej, przedostatniej, klasie liceum. Wydaje mi się, że nie odznaczaliśmy się specjalnie wielką religijnością, choć dla części z nas kościół Stanisława Kostki był parafialnym. Mój był ten drugi – Św. Jana Kantego – też przy Krasińskiego. Wydaje mi się, że w większości…

Nie ma jak smoki

To mój wniosek po wczorajszej promocji najnowszej książki Joanny Olech „Pulpet i Prudencja. Smocze pogotowie przygodowe”, a także po wernisażu jej prac malarskich. Książka napisana, jak to u Joasi, z humorem, dowcipem i… świetnymi rysunkami. Pulpeta i Prudencję (z natury) rysowała autorka. Miałam do niej zajrzeć…

Nadprogramowy gadżet

Jakiś czas temu pisałam o swoich przygodach z neostradą. Podpisałam umowę na przedłużenie neostrady na 20 mb, a tu… klops. Jak się okazuje to opcja dla ludzi mieszkających w nowych blokach a nie w starej kamienicy. Rozpoczęłam więc nieśmiałe próby dowiedzenia się jaką będę miała…

Chwila triumfu, czyli przyszła koza do woza

Gdy kilka tygodni temu pisałam o swoim rozwodzie z Erą, nie myślałam, że tak szybko przyjdzie koza do woza. Telefon z wczoraj. Miła pani szczebiocząc przeczytała z ekranu komputera następujące zdanie. – Witam, dzwonię z sieci era czy mam przyjemność rozmawiać z kimś, kto odpowiada…