Anioł miłości, czyli do diabła z błędami
Od kilku dni jestem podenerwowana. Cóż… „LO-teria” w drukarni i już żadnej ewentualnej literówki poprawić się nie da. A przecież zawsze najwięcej znajduję w druku. Znów boję się przeoczonych nie tyle „tez” zamiast „też”, „cos” zamiast „coś” czy „maja” zamiast „mają” ile różnych nieprzewidzianych, najdziwniejszych…