Co się stało ze społeczeństwem, czyli czy eks-burdelmama wynajdzie jakiś lek??

Spread the love

Przyznam, że sprawę śledzę od początku. Od pierwszego dnia, kiedy zobaczyłam tę osobę na ekranie przełączając kanały TV. Była to scena, kiedy „dobrze zrobiona” pani odwiedza jakiś zakład fryzjerski, a jego pracownica jest zachwycona, że odwiedziła ją taka gwiazda. Ponieważ pani wyglądała nie na gwiazdę, a na kobietę z tzw. półświatka, więc z dziennikarskiego obowiązku, by dowiedzieć się jak taka osoba może być gwiazdą, obejrzałam kilkanaście minut programu w zakładzie fryzjerskim. Byłam zdziwiona promowaną wulgarnością, a także swoistym prymitywizmem. Postanowiłam sprawdzić kim jest ta osoba promowana w mediach. Dowiedziałam się, że to gwiazda programu „Królowe życia”. Obejrzałam 5 minut jakiegoś odcinka tego programu i stwierdziwszy, że format jest nie dla mnie zmieniłam kanał. Jednak dość szybko wyczytałam, że pani prowadziła na południu Polski agencję towarzyską i została skazana za sutenerstwo. Media o tym wiedziały. Promowania takiej osoby pojąć nie mogłam. Szybo okazało się, że nie tylko ja. Tu i ówdzie co jakiś czas pojawiały się głosy, że nie powinno się jej lansować, ale… pani szła jak burza przez stacje telewizyjne aż doszła do „Tańca z gwiazdami” (tego też nie oglądam, ale wiem, co to jest, bo obejrzałam kiedyś fragment – również program nie dla mnie). Nagle jednak, gdy nie tylko w Nysie Kłodzkiej, ale również w Odrze i Wiśle upłynęły już hektolitry wody, stacje telewizyjne się obudziły, bo serwis goniec.pl opublikował reportaż (do tej pory dwa odcinki) jak owa gwiazda biła zatrudniane w swojej agencji dziewczyny, gdy chciały porzucić najstarszy zawód świata. Pani najpierw milczała. Teraz kreuje się na poszkodowaną na miarę Tomasza Komendy. Ludzie nagle ją piętnują, ale… są tacy, którzy bronią, gdyż uważają, że już odpokutowała i że nie można dwa razy karać za to samo. I to jest jednej z największych absurdów tej sytuacji.

Uporządkujmy to:

Po pierwsze – ta pani nigdy nie powinna zostać bohaterką żadnego telewizyjnego programu, chyba, że jest to reportaż interwencyjny pokazujący sytuację bitych przez nią podwładnych z agencji towarzyskiej i w ogóle reportaż o czerpaniu korzyści z cudzego nierządu.

Po drugie – odsiedzenie kary za sutenerstwo czy udział w grupie przestępczej to jest jedynie odsiedzenie kary zasądzonej przez sąd, która jest zgodna z widełkami ustanowionymi w kodeksie karnym. Pozostaje natomiast moralny ciężar wyrządzonych krzywd. Poszkodowane przez nią osoby będą zmagały się z traumą do końca życia. Ich trauma będzie się wzmagać ilekroć włączając telewizor zobaczą tę panią jako gwiazdę szklanego ekranu.

Po trzecie – skruchę ta pani wykazałaby, gdyby próbowała w jakikolwiek sposób zrekompensować im i im podobnym straty moralne wynikające z działalności, z której kiedyś czerpała zyski. Niech to będzie założenie fundacji pomagającej kobietom wyjść z prostytucji lub inna praca społeczna.

Ale nie… proszę zwrócić uwagę, że została wybrana inna droga, a media w tym wszystkim pomagały, bo pieniądze nie śmierdzą! Ona dla pieniędzy zmuszała do prostytucji. Media dla pieniędzy promowały te panią.

I teraz zastanówmy się wszyscy nad jednym. Powtórzę: media promowały tę panią, bo dzięki niej programy miały oglądalność, a liczy się kasa. Co stało się ze społeczeństwem, że program z kimś, kogo kiedyś określano mianem „burdelmamy” miał taką oglądalność? Dlaczego tylu kibiców w internecie ma była szefowa agencji towarzyskiej? Dlaczego ona jest idolką? To jest prawidłowo postawione pytanie.

Media ją promowały, bo… widzowie chcieli ją oglądać! Ja wyłączyłam telewizor i konsekwentnie omijałam programy, w których występowała, bo uważam, że tego typu osoby powinno się bojkotować i powinny się spotykać z ostracyzmem, chyba że… patrz wyżej punkt 3. Czyli po wyjściu z więzienia swoją postawą pokażą, że nastąpiła w nich prawdziwa resocjalizacyjna przemiana. Ale sądząc po jej wypowiedziach w internecie nie nastąpiła. Pani najpierw czerpała zyski z cudzego nierządu, a potem, przy wsparciu mediów, które pozwoliły jej zaistnieć, czerpała zyski z nierządu innego rodzaju. Mam na myśli intelektualny nierząd polskiego społeczeństwa, które za przysłowiowe srebrniki (tanią rozrywkę) sprzedaje rozum. Wszystko dlatego, że w kapitalizmie liczy się kasa. Misja i edukacja to tylko słowa i slogany, które w dojrzałym kapitalizmie są cenione i na które dojrzali kapitaliści dają pieniądze. My jednak jesteśmy w naszym polskim kapitalizmie jak inteligenci w pierwszym pokoleniu, którzy pracą fizyczną już się brzydzą, a do intelektualnej jeszcze się nie nadają. Do tego stopnia wierzymy w kult pieniądza, że wierzymy, że jak coś lubią wszyscy to jest to dobre! Dlatego kupujemy książki z pierwszych miejsc list bestsellerów czy słuchamy muzyki artystów, na których koncerty „walą” przysłowiowe tłumy. Tymczasem naprawdę twórczość autorki E.L. James nie jest lepsza od twórczości Olgi Tokarczuk, a Zenek Martyniuk nie jest lepszy od Leszka Możdżera. Jedno i drugie jest tylko (lub aż) łatwiejsze w odbiorze. Kanały edukacyjne mają mniejszą oglądalność niż rozrywkowe i są dotowane dlatego, że nie wszyscy ludzie chcą odpoczywając podejmować intelektualny wysiłek. Ale proponowana ludowi rozrywka powinna być na poziomie. Nie jest. Powodem jest właśnie kasa, ale też fakt, że jak powiedziała nasza noblistka Wisława Szymborska „ludzie głupieją hurtowo, a mądrzeją detalicznie”. Społeczeństwo chętniej ogląda program typu „Cela Nr” niż noworoczny koncert filharmoników wiedeńskich. Nie znaczy to jednak, że należy proponować prostemu widzowi tylko proste rozrywki, bo w ten sposób stale obniża się jego poziom intelektualny. Jest duża szansa, że wiedząc o istnieniu rzeczy trudniejszych w odbiorze prosty człowiek zainteresuje się nimi. Do prostej rozrywki trafi sam. Naprawdę nie musi jej mieć podawanej na tacy. Tymczasem w stacjach telewizyjnych trwa wycinanie wysokiej kultury jako mniej dochodowej i zastępowanie jej masówką, która reprezentuje sobą coraz niższy poziom. A promowany do niedawna przez te stacje swoisty kult celebrytki, która siedziała w więzieniu za sutenerstwo jest tego najjaskrawszym przykładem.

Ubocznym skutkiem tego wszystkiego, czego kult eks-burdelmamy (nie bójmy się tego słowa) jest przykładem, jest fakt że zarobki celebrytów dawno już przekroczyły zarobki naukowców czy lekarzy, że o nauczycielach nie wspomnę, bo stosunek do nich społeczeństwa to prawdziwy śmiech na sali. Ale społeczeństwo drzwiami i oknami wali na spotkania z celebrytami. Do Królowej życia podpisującej napisaną do spółki z zawodową dziennikarką książkę o swoim życiu były długie kolejki. Natomiast spotkania poświęcone kulturze wysokiej, sztuce, historii i nauce przyciągają zaledwie garstki zainteresowanych. Konia z rzędem temu, kto zobaczy kolejkę do naukowca promującego na targach książki publikację będącą owocem długoletniej pracy.

Dlatego chciałam na końcu retorycznie spytać. Jak społeczeństwo, które często pluje na nauczycieli, lekarzy, naukowców i najchętniej ogląda filmy o przestępcach (Zdzisławie Najmrodzkim czy serial o Escobarze) wyobraża sobie swoją przyszłość? Kto wynajdzie leki na kolejne choroby? Kto odkryje nowe źródła energii? Czy zrobią to ci celebryci, którym to społeczeństwo nabija kabzy czcząc ich niczym bogów?

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...