Rowerem dookoła warszawy

Spread the love

Mój przyjaciel z czterema kolegami postanowił objechać Warszawę w jeden dzień. Co ja piszę? Nawet nie tyle warszawę, co Mazowsze, bo czerwony turystyczny szlak rowerowy wiedzie przez mazowieckie miejscowości (m.in. Nowy Dwór, Otwock, Górę Kalwarię i Błonie). I Tak wczoraj cała piątka wystartowała o 4:30 z Modlina. By zrobić o tym temat dla kuriera dorwałam ich po 90 kilometrach jazdy w Starej Miłosnej. Potem jeszcze kilka razy nasze drogi się krzyżowały. Wszystko po to, by w obrazku krajobraz było różnorodny. Rowerzyści byli coraz bardziej brudni, coraz bardziej zmęczeni, ale humor im dopisywał. Plan był ambitny. Przejechać jednego dnia 240 kilometrów. Udało się? Niestety… mieli jechać od wschodu do zachodu słońca, ale zabrakło im 40 kilometrów. Dlaczego? Bo jechali nie po asfalcie, a leśnymi drogami. Większość z nich była piaszczysta. Parę razy reperowali rowery. Nic więc chyba dziwnego, ze w pewnym momencie zaczęli łapać opóźnienie. Na dodatek kilka razy zgubili szlak, bo był źle oznakowany. I tak sobie myślę… szlaki rowerowe te leśne są teoretycznie dla rowerów, ale praktycznie trzeba mieć nie tylko niezłą kondycje, by nimi jeździć, ale przede wszystkim rowery nie do zdarcia, no i pełne wyposażenie techniczne, by móc, co chwilę dokonywać jakichś napraw. No i jeszcze czasem trzeba mieć sokoli wzrok, by odnaleźć szlak. Tak mi przykro, że nie udało im się przejechać całej trasy. Wiem też, że i im jest przykro, że nie wzięli ze sobą lampek oświetleniowych. Gdyby je mieli, przejechaliby cały szlak nawet po zachodzie słońca. Niestety takich piachów, a także tego, że trasa nie jest najlepiej oznakowana po prostu nie przewidzieli, a przecież rowerzysta nie może jeździć po ciemku nieoświetlony.

Print Friendly, PDF & Email

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...