Chwila triumfu, czyli przyszła koza do woza

Spread the love

Gdy kilka tygodni temu pisałam o swoim rozwodzie z Erą, nie myślałam, że tak szybko przyjdzie koza do woza.
Telefon z wczoraj. Miła pani szczebiocząc przeczytała z ekranu komputera następujące zdanie.
– Witam, dzwonię z sieci era czy mam przyjemność rozmawiać z kimś, kto odpowiada u państwa w firmie za telefon?
– Tak, ale nie wiem czy to będzie dla pani przyjemność. Słucham.
– Mamy dla pani promocyjną ofertę…
– Przepraszam, ale jestem zdumiona, że dzwoni pani do mnie, by mi cokolwiek proponować skoro miesiąc temu, po trzynastu latach współpracy, potraktowali mnie państwo jak gówno. Byliście państwo głusi na moje prośby, więc wybrałam rozwód z państwem.
W słuchawce zapada cisza, więc kontynuuję.
– Zapłaciłam 1500 złotych kary i odeszłam od państwa i nie zamierzam wracać. Jedyną rzeczą, która mnie ze strony państwa interesuje jest słowo przepraszam. Mam też nadzieję, że rozmowy się nagrywają i że tamte, w których pani koledzy mnie obrazili, robili mi wykłady o dorosłości, a zwłaszcza o tym, że odpowiedzialny człowiek podpisując umowę z państwem musi liczyć się z utratą pracy, chorobą, szpitalem itd. też się ponagrywały. Mam nadzieję, że nagrywa się i ta i ktoś się kiedyś zastanowi nad tym, co państwo robią ze starymi klientami.
W słuchawce nadal panuje cisza. Długa i przeciągająca się cisza.
– Czyli pani już nie jest naszym klientem? – pyta panienka, ale już nie szczebiocze. Głos ma zmieniony. Jakby chciała zapaść się pod ziemię. Ciekawi mnie która to taka jej rozmowa, bo jakoś mam wrażenie, że nie pierwsza.
– Nie – odpowiadam.
– To przepraszam – odpowiada panienka i z wyraźną ulgą odkłada słuchawkę życząc miłego dnia, bo pewnie to ma napisane w instrukcji wyświetlonej na ekranie monitora. A ja stwierdzam, że Era ma niezły burdel w tym swoim archeo. Ale ta cisza w słuchawce, która zapadła w pewnym momencie była warta naprawdę wiele. Zwyczajnie poprawiła mi samopoczucie. Szkoda, że kosztem biednej dziewczyny.

Print Friendly, PDF & Email

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...