Od wielu lat z okazji dnia dziecka zasiadam na stoisku Magazynu 13-tka. W tym roku też zasiadłam. Zawsze dla naszych czytelniczek mamy konkursy i quizy z nagrodami. W tym roku był quiz kulinarny, test o czytaniu gazet i portali internetowych, a ja przygotowałam zabawę… we mnie, czyli wydrukowałam trzy prawdziwe listy do rubryki „Zapytaj Gośkę”. Czytelniczka miała wybrać jeden z tych listów, odpowiedzieć na niego, by w nagrodę dostać mnóstwo fajnych rzeczy dla nastolatek. Głównie kosmetyki (lakiery do paznokci, błyszczyki do ust, cienie do powiek, perfumy), ale i książki, egzemplarze naszego Magazynu z biżuterią, a także lizaki z witaminami. Im lepiej któraś z dziewcząt odpowiedziała, tym więcej miałam dla niej nagród z moją „Klasą pani Czajki” z autografem włącznie. Każdy z trzech listów, które dziewczyny miały do wyboru był inny i dotyczył innego problemu.
Zmarł tata mojego dobrego kolegi (siedzimy razem w ławce). Przygniotła go mleczarka, kiedy ją naprawiał. Jeszcze dzisiaj my wszystko wiedzieliśmy (cała nasza klasa), a on jeszcze nie. On myślał, że jego tata wyzdrowieje. Dziwnie się z tym czuję. Jak powinnam się zachowywać? Porozmawiać z nim o tym czy nic nie mówić i udawać, że nic się nie stało.
Wydaje mi się, że moja najlepsza przyjaciółka nie lubi mnie tak jak kiedyś. Przyjaźnimy się juz czwarty rok. Kłóciłyśmy się o jakieś pierdoły, i w ogóle. Teraz niby wszystko jest ok, ale jest jeden problem. Ten problem to Ewa. Ostatnio moja najlepsza przyjaciółka zaczęła ją bardzo lubić, nigdy się nie przyjaźniły, tylko teraz tak nagle się polubiły. Kiedyś na WF ja nie ćwiczyłam moja naj też i Ewka też. Moja naj oczywiście gadała cały czas z Ewką. Kiedyś na przerwie szłam z naj. Miałyśmy coś ustalić, coś na lekcje, szłyśmy korytarzem i tam szła Ewka. Moja naj ją zobaczyła i od razu zaczęła z nią gadać i gdzieś sobie razem poszły. Nie wiem, co mam robić. Nie lubię tej Ewki. Jest moim zdaniem głupia, a moja naj ją lubi. Nie wiem, czemu, ale nie mogę zdobyć się na szczerą rozmowę. Co mam zrobić?
W mojej klasie jest pewien chłopak, który jest najgorszym w szkole chuliganem, ma nawet kuratora. Pyskuje nauczycielom, uważa się na dojrzałego, mądrego, całą naszą klasę traktuje jak dzieci (delikatnie mówiąc), jedynie tylko dla mnie jest miły. Gdy zwrócę mu uwagę, on zaraz się tłumaczy itp. i jest taki zestresowany… Gdy pyskuje nauczycielom, ja mówię, żeby przestał, to on przestaje. Cała klasa mówi mi, ze chyba się we mnie zakochał. Czy to możliwe? Dziwnie się czuję, bo wmawiam sobie, że go nie lubię, ale cały czas o nim myślę i ostatnio śnił mi się, jak się razem całowaliśmy!! Czy my się w sobie zakochaliśmy? Jak taki kolega mówił przy całej klasie, że chyba się we mnie zakochał, to on powiedział „mam już jedną dziewczyną, więc, po co mi druga?”. Co ja mam robić??
Dziewczyny, które przeczytały wszystkie trzy listy i podchodziły do tematu poważnie wybierały przeważnie list o przyjaźni. Rady miały różne. Większość sugerowała, by autorka żądała od swojej naj podjęcia decyzji, kogo woli. Albo by próbowała zaprzyjaźnić się także z Ewą. Sporo wybrało list o chuliganie. Żadna nie zwróciła uwagi na to, że ma on kuratora, raczej skupiły się na wątku miłosnym i wierze w to, że autorka może z chuligana zrobić porządnego człowieka. Kilka wybrało list o śmierci taty kolegi z ławki. Pisały poważne epistoły o tym, że autorka powinna rozmawiać z kolegą delikatnie, wspierać go, pozwolić mu się wypłakać. Było jednak kilka takich, które na listy odpowiedziały tak, że opadły mi ręce. Byłam wstrząśnięta ich niefrasobliwością, a także niefrasobliwością rodziców. Oto przy mnie mama zmusiła siedmiolatkę do wzięcia udziału w konkursie, choć mówiłam, że dziewczynka jest za mała i że dam jej lizaka, gazetę i jeden lakier, ale niech nie pisze, bo to za trudne. Mama jednak była uparta. Czytała córce list o przyjaźni, a córka płakała, bo nic nie rozumiała. Mama postanowiła przeczytać ten o śmierci. Był krótki. Dziewczynka zrozumiała i odpowiedziała po swojemu: „Powiedz koledze, że jego tacie jest dobrze w niebie”. No… w porządku. Można i tak. Choć wiem, że dla dziecka, które traci rodzica to marne pocieszenie. Oczywiście każdy, kto odpowiadał na listy czytelniczek coś ode mnie dostawał za sam udział, bo po to sponsorzy dali swoje gadżety. Miałam jednak wrażenie, że chęć zdobycia kosmetyku była tak silna, że przesłaniała zdrowy rozsądek i przyzwoitość. Mama siedmiolatki skrytykowała kolor otrzymanego lakieru do paznokci. Lakier mamie nie pasował, choć był to gadżet przeznaczony tak naprawdę dla nastoletniej panienki a nie dla tej mamy ani jej ośmioletniej córki.
Nie lepiej było w przypadku kilku innych dziewczynek, które wybrały list o śmierci, bo był najkrótszy, a dłuższych czytać im się nie chciało. Odpisywać też nie bardzo. Odpowiedziały więc absolutnie nie myśląc o tym, co napisały. Jedna radziła bowiem, by dziewczyna, która przejmuje się śmiercią taty swojego kolegi z ławki „pogadała z nim w cztery oczy z dystansem i nie waliła prosto z mostu”, a druga „powiedziała koledze, że tata źle się czuje i wszystko będzie okay.” (sic!). Wręczając jej jeden lakier i błyszczyk (na więcej uznałam, że ta odpowiedź nie zasłużyła, dawałam nagrody, bo należały się za sam udział) spytałam, czy uważa, że to jest dobra rada dawana komuś, kogo tata nie żyje? Że przecież tata nie źle się czuje, ale już taty nie ma? Wzruszyła ramionami i… wyrwawszy mi gadżety pobiegła do stojących opodal rodziców wypychających siaty innymi przedmiotami wygranymi w konkursach.
Cała masa nastolatek dawała z siebie wszystko, by doradzić rówieśnicom w sprawie przyjaźni, miłości, czy śmierci taty kolegi z ławki, a jednak te kilka bezmyślnych odpowiedzi sprawiło, że cały czas mam potworny niesmak. Chyba w przyszłym roku dam czytelniczkom mniej poważne zdanie, bo ja te listy od nastolatek przeżywam, a niektóre robią sobie z nich jaja i to tylko po to, by dostać lakier czy błyszczyk. Jakże przypominają mi królewnę z Baśni Andersena. Tę, która całowała Świniopasa, by dostać grającą zabawkę.