Kiedy kupuję nowy telefon komórkowy pierwszą rzeczą, na którą zwracam uwagę jest pojemność książki telefonicznej. Zawsze wybieram taki, by ta pojemność była zależna od pamięci telefonu. Innymi słowy, bym mogła dodać dużo kontaktów. Ponieważ historie Pt. zerwanie znajomości mogę policzyć na palcach jednej ręki, dlatego prawie nigdy telefonów nie kasuję. Nie kasuję nawet wtedy, gdy właściciel telefonu umiera czy ginie. Z tego powodu powiększa się w moim komórkowym notesie liczba kontaktów na tamten świat. Nie kasuje ich, bo to trochę tak, jakbym kasowała z pamięci. Dlatego ilekroć przeszukuję skorowidz telefoniczny natykam się na nazwiska tych, których głosu już nigdy w słuchawce nie usłyszę. Wiem, że to trochę głupie, że powinnam te numery usunąć, ale cóż… Nie umiem tego zrobić. Dlatego często z ekranu telefonu patrzą na mnie nazwiska kolegów i koleżanek z pracy, przyjaciół czy bliższych i dalszych znajomych. Dziś natknęłam się na kilka nazwisk ofiar katastrofy smoleńskiej. I to akurat wtedy, kiedy podawano do publicznej wiadomości raport MAK. Zupełnie jakby dziś akurat oni chcieli mi coś powiedzieć.
Author: Małgorzata Karolina Piekarska
Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka.
Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka.
Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka.
Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...