Urodzona w trzynastej minucie, czyli jak to u mnie przeważnie wygląda

Nie mogę powiedzieć, że mam pecha, choć wielu znajomych tak uważa. Ja twierdzę jednak, że nie jest tak źle, bo przecież w końcu w ostateczności zawsze spadam na przysłowiowe cztery łapy. Faktem jednak jest, że zanim dojdzie do szczęśliwego lądowania z reguły czeka mnie masa…

Krótko o finansach

Lecę służbowo do Budapesztu. Przydzielono nam diety w złotówkach. Postanowiłam wymienić w kantorze na forinty. I tak zaczęły się schody. Miałam diety dla trzech osób po 300 zł dla każdej osoby. W kantorze nie mogli wymienić 3 razy po 300 zł, a jedynie 1 raz…

Co kraj to obyczaj, czyli druga migawka z Syberii

Po ostatniej wizycie w Rosji powiedzenie „co kraj to obyczaj” zdaje mi się „oczywistą oczywistością”. Nie była to moja pierwsza wizyta u wschodnich sąsiadów. Pierwszy raz byłam tam 22 lata temu. W 1993 roku w 7 miesiącu ciąży odwiedziłam Petersburg i Nowogród Wielki. Wtedy jednak…

W roli radia i GPS, czyli sprawdzian czy jestem „kaleką”

Człowiek przyzwyczaja się do dobrego. A potem… trudno odzwyczaić. Piszę to nie tylko dlatego, że od wielu miesięcy obserwuje wewnętrzną walkę znajomego – niegdyś dość zamożnego, a teraz biednego, bo ma na głowie naście kredytów i komornika i zamiast jak niegdyś sushi – dziś je…

W sidłach miejskiego korka

Stwierdziłam wczoraj, że komunikacja w stolicy jest jednak najlepsza na świecie. Dowód? Wczoraj miałam być gościem pewnego lokalnego radia internetowego. Konkretnie radia Praga z siedzibą na rogu Szwedzkiej i Stalowej. Zaś godzinna audycja ze mną miała zacząć się o 18:00. Prowadzącemu ją dziennikarzowi obiecałam być…

Ach ta potrzeba!

Wszędzie nas pędzi, wszędzie gna potrzeba fizjologiczna! Tak śpiewali moi koledzy na obozach harcerskich na melodię „Harcerskiej doli”, wędrując za potrzebą do latryny. Ja też czasem nucę i to tyle lat po harcerskich obozach. Co do potrzeb fizjologicznych mam swoją teorię. Załatwianie ich to przyjemność….

O Matko Boska!

Na I komunię święta dostałam srebrny medalik z Matką Boską Ostrobramską. To było symboliczne. Większość dzieciaków dostawała z Częstochowską. Ale moi rodzice uznali, że skoro Częstochowska jest na wyciągnięcie ręki, a Ostrobramska daleka, to trzeba mnie uraczyć tym, co nie jest tak prosto zobaczyć na…

Reisefieber od tygodnia, czyli liczę!

Ponieważ wielkimi krokami zbliża się mój wyjazd do Wilna, więc cierpię na tzw. reisefieber, czyli lęk przed podróżą. W moim przypadku jest on zwykle związany nie tyle z samym wyjazdem, ile z tym, czy uda się wszystko przed nim załatwić. Czy na pewno o niczym…

Zmuszona do karty

Jak powszechnie wiadomo, nie wolno mówić słów „nigdy” i „zawsze”, bo potem coś się dzieje takiego, że musimy daną sobie obietnicę złamać. I tak ja wielokrotnie obiecywałam sobie, że nigdy więcej nie wezmę karty kredytowej, a tu proszę… figiel losu mnie do tego zmusił. Otóż…

Od „wziatki” do „wziatki”

Poszłam ostatnio na pewną debatę dotyczącą Unii Europejskiej. Oczywiście nie obeszło się bez rozmów o Ukrainie. Słuchając tego, co mówią rozmówcy, pomyślałam, że ktoś, kto nigdy tam nie był i nigdy nic nie załatwiał w urzędzie – nigdy tego kraju nie zrozumie. Unia Europejska ma…