Wyznania gorszycielki

Tytuł zapożyczyłam oczywiście od Ireny Krzywickiej. Ona gorszyła jednak czymś innym niż ja. Promowała wolność seksualną, prawo do aborcji, poligamii itd. Ja… zgorszyłam prawdą o swoim dzieciństwie. O dzieciństwie raczej typowym i przeciętnym. Tylko ośmieliłam się napisać o tym, o czym najwyraźniej się nie pisze….

A jednak na moje wyszło

Gdy mówiłam znajomym, że podczas wieczoru promującego moją książkę „LO-teria” fragmenty przeczyta Muniek Staszczyk patrzono na mnie, jak na wariatkę.Wprawdzie siłą moich argumentów byłą ogromna. Poeta, polonista, rockman, człowiek o luźnym podejściu do życia, a jednocześnie profesjonalista, facet, który wielokrotnie mówił, że liceum to ważny…

Co mnie czeka, czyli rozważania przed kolejnym sezonem

Ponieważ zaczął się wrzesień (jak zwykle kombatancko, bo robiłam temat o 71. rocznicy napaści Niemiec na Polskę i bombardowaniu Warszawy), więc znów psychicznie przygotowuję się do wyjazdów na spotkania autorskie. Co tym razem mnie czeka? Zastanawiając się nad tym znów przypominam sobie te spotkania, które…

Drobny kawałek pisarki

Czytanie książek napisanych przez ludzi, których się dobrze zna to specyficzna przygoda. Zwłaszcza, gdy znajdujemy w powieści rzeczy, które znamy z rozmów. „Inną wersję życia”, czyli książkę Hanki Kowalewskiej połknęłam i uśmiałam się w momentach, w których nie powinnam. Oczywiście nie z tego, co napisała,…

Opisy, opisy

Z dnia na dzień coraz więcej w sieci wzmianek o „LO-terii”, codziennie przychodzą też listy od czytelników. Na razie same pozytywne. Nie bardzo mogę jednak zacytować, bo zdradziłabym wątki lub co gorsza zakończenie. Tu więc tylko taki drobny przykład… „LO-teria”, na którą zresztą bardzo długo…

Anioł miłości, czyli do diabła z błędami

Od kilku dni jestem podenerwowana. Cóż… „LO-teria” w drukarni i już żadnej ewentualnej literówki poprawić się nie da. A przecież zawsze najwięcej znajduję w druku. Znów boję się przeoczonych nie tyle „tez” zamiast „też”, „cos” zamiast „coś” czy „maja” zamiast „mają” ile różnych nieprzewidzianych, najdziwniejszych…

Wróciłam do korzeni…

Gdy napisałam swoją pierwszą książkę obdzwoniłam kilkadziesiąt wydawnictw z nadzieją na jej wydanie. Na wydruki poświęciłam pudła ryz papieru. Daremno. Tylko jedno Wydawnictwo Literackie z Krakowa odesłało maszynopis z obszernym listem, że nawet nie przeczytają, bo maja plan wydawniczy zapełniony do któregoś tam roku. reszta…

Belka we własnym oku

Moment, gdy czytam własna książkę po czyjejś korekcie jest zawsze dla mnie straszny. Niby błędów nie dużo, ale są i aż szczęka mi wtedy chodzi, bo mam ochotę bić się po łapach i tyłku. Kilka z błędów mogę rzecz jasna wytłumaczyć. Np. słowo „rządza” napisałam…