Moment, gdy czytam własna książkę po czyjejś korekcie jest zawsze dla mnie straszny. Niby błędów nie dużo, ale są i aż szczęka mi wtedy chodzi, bo mam ochotę bić się po łapach i tyłku. Kilka z błędów mogę rzecz jasna wytłumaczyć. Np. słowo „rządza” napisałam przez rz, bo jest taka rzeczka pod Warszawą, a w końcu ja przez ostatnie kilka lat wydawałam Kurier Mazowiecki i o tej rzeczce sporo w nim było. Nie chodzi jednak o to, by się tłumaczyć. Nie chodzi też o to, by się zachwycać chwaląc, że redaktorowi się podobała. Chodzi o to, że po złamaniu i wydrukowaniu własne pisanie zawsze wydaje mi się obce. Jakby nie moje. Oczywiście poznaję swój pełen imiesłowów styl. Zwłaszcza imiesłowów uprzednich, które uwielbiam, ale… zawsze dziwię się, że to naprawdę moje. No i może właśnie dlatego najwięcej błędów widzę po złamaniu?
W swoim-nieswoim tekście wyłapałam, że jedna osoba raz nazywa się Halina a raz Beata. Inna raz nazywa się Maria a raz Krystyna. Oczywiście to wszystko osoby nawet nie drugoplanowe, ale dziesięcioplanowe. Jednak fakt, że pomyliłam im imiona zauważyłam dopiero teraz. Straszne! „LO-teria” powinna ukazać się jeszcze przed wakacjami. I jak znam życie pewnie znów znajdę w niej jakąś niezwykle irytującą literówkę, której wtedy, gdy była napisana „moją” czcionką dojrzeć nie mogłam. Bo przecież we własnym oku belki się nie widzi. Dopiero potem, jak własne wypociny stają się cudze i zyskują jakąś zupełnie obcą czcionkę wyłapuję każde źdźbło i zgrzytam zębami. Pociesza mnie wtedy tylko jedno. Ponoć nie myli się ten, kto nic nie robi.
A jak Bookcrossing? Całkiem fajnie! Bookcrossowaliśmy na terenie Saskiej Kępy porzucając nasze książki w trzech miejscach:
1. Ganders Tea Room – ul. Francuska 12,
2. Francuska 30 – ul. Francuska 30
3. Pikanteria (na rogu Walecznych i Londyńskiej) – ul. Walecznych 68a
Stawiło się nas sporo, bo (w porządku alfabetycznym):
Zofia Beszczyńska, Ewa Chotomska, Anna Janko, Grzegorz Kasdepke, Hanna Kowalewska, Danuta Niemczyk, Joanna Olech i ja, czyli Małgorzata Karolina Piekarska.
Może niektóre uwolnione przez nas książki jeszcze tam leżą? Rozpoznać je można po specjalnej nalepce w środku…