70 la temu

Dom, w którym mieszkam na Saskiej Kępie, ma ponad 70 lat. Budowała go Prababcia Karolcia (po której mam drugie imię) dla swojej jedynej córki i dwóch wnuków – mojego Ojca i stryja Antka, który poległ w Powstaniu Warszawskim. Gdy rozpoczęła się budowa, Ojciec był malutkim…

Jeszcze Polska, czy już Matrix?, czyli moja Mama i Ruskie

Moja Matka tak nie lubiła Ruskich, że czasem śmialiśmy się z Ojcem, że jest to u niej jakaś obsesja. Matka np. lejących pod płotem pijaków wysyłała do Moskwy i ich przyjaciela Stalina. Jak ktoś był chamem, to mówiła, że pewnie się w Moskwie tego nauczył….

Archepylak, czyli jak poległy zagrzewał do boju

Pojechałam wczoraj do Ossowa na rekonstrukcję Bitwy Warszawskiej. Uwielbiam i oglądać i fotografować rekonstrukcje. Na tę wybrałam się z synem. Do Zielonki pomknęliśmy prawie jak strzała, ale już przed Ossowem zrobił się koras gigant, w którym utknęliśmy na dobre na ponad pół godziny. Zaczęłam żałować,…

Żołnierz jak biały miś

Kobieta z dzieckiem w wózku: – Przepraszam, czy można zdjęcie z misiem? Pijaczek: – To kosztuje. Pięćdziesiąt złotych. Kobieta: – Proszę bardzo. Biały miś: – Mnie tam na pieniądzach nie zależy. Ja mam ważniejsze sprawy na głowie! Pijaczek: – No widzi pani, że niedźwiedź ledwo…

W cieniu lub blasku jednej z Madonn

Od wielu tygodni obserwuję bój o Madonnę i jej koncert 15-go sierpnia. W Telewizyjnym Kurierze Warszawskim relacjonowaliśmy cały narastający konflikt. Koleżanki zajmujące się tematem, jeździły na konferencje, do straży pożarnej itd. Do święta 15 sierpnia mam stosunek szczególny. To urodziny mojego syna. Tak. Urodziłam syna…

Jak zatonął wehikuł, czyli oko w oko z kultowym Panem Samochodzikiem

Że film to magia – wiadomo. Że czasem świat jest iluzją – też wiadomo i bynajmniej nie dlatego, że tak mówił Cagliostro – jeden z bohaterów książki „Pan Samochodzik i zagadki Fromborka”. Ale, że świat w filmie to i magia i iluzja czasem trudno pojąć….

Od osy przez akt zgonu i pieski aż po przaśną kanapkę

Znajomi twierdzą, że pewne rzeczy przydarzają się tylko mnie. Coś w tym jest, choć zawsze podkreślam, że w efekcie końcowym, jak kot, czyli zodiakalna lwica, spadam na cztery łapy. Tak stało się i tym razem. Zaczęło się jeszcze wczoraj wieczorem w trakcie Apelu Poległych na…

Nie ma już statku do Młocin, choć środkiem Wisła płynie…

Zostałam ostatnio zaproszona na artystyczny rejs po Wiśle. Nie był może tak kultowy, jak ten wyreżyserowany przez Marka Piwowskiego, ale zawsze to rejs i zawsze to przyjemnie popływać statkiem po Wiśle. I tak 25 lipca przez trzy godziny pływałam statkiem po królowej polskich rzek z…

Wrona, bociek i pies, czyli co do gara?

Gdy człowiek jest pijany i głodny to mam wrażenie, że do gęby włoży wszystko. Mój świętej pamięci stryj, który niestety za kołnierz nie wylewał, opowiadał mi jak to kiedyś nad Pilicą pijąc z kolegami wódkę szukali zagrychy. Były to czasy, gdy w sklepach poza octem…

Od pomyksu do blomby

Rozmawiają dwie blondynki. – Przechodziłam wczoraj a propos kawiarni i skompromitowałam dwa ciasteczka. Siedzący obok mężczyzna zwraca uwagę: – Proszę pani. Nie powinno się używać słów, których znaczenia nie znamy. – Do mnie to alibi? O jakże śmieszy nas ten kawał, a jednak… znam dziesiątki…