Siedem miliardów dowodów

Jako redakcja mamy dziś urodziny. Telewizyjny Kurier Warszawski obchodzi swoje 53-lecie. Ponieważ rocznica nieokrągła, a ja o Kurierze i rocznicach pisałam sporo przy okazji 50-tki, więc… chciałam o czym innym. Dziś nie tylko urodziny Kuriera, ale też… Światowy dzień gry wstępnej. Gdy złożyłam stosowne życzenia…

Kim jestem w blogosferze?

To pytanie zadaję sobie od czasu, gdy zakończyła się druga już edycja Blog Forum Gdańsk. Było naprawdę świetnie, bo dyskusje owocne, znajomości ciekawe, no i psychicznie wypoczęłam, choć… samolot z Gdańska do Warszawy miał znaczne opóźnienie i zmęczyłam się pijąc wino na lotnisku im. Lecha…

Nie i jeszcze długo nie!

Nigdy nie miałam ambicji politycznych. Już jako dwunastolatka zadałam tacie pytanie, czy władza to nie choroba. Ojciec podniósł wzrok znad maszyny do pisania i spojrzawszy na mnie spoza okularów odparł: – Wcześnie do tego doszłaś moje dziecko. I tak mi zostało. Nie interesuje mnie przynależność…

Dlaczego milczę?

Czytelnicy pytają czemu ostatnio rzadko piszę o telewizji. Nie bardzo jest o czym pisać. Nawet nie o to chodzi, że nie lubię poruszać tematów, które wyczerpałam. Bardziej o to, że ostatnio to wszystko coraz bardziej mnie już mierzi. Dokładnie w piątek mój szef wrzasnął w…

Co nas zalewa

Gdy w swoim czasie Weronika Marczuk, jako jurorka bodajże programu „You can dance” powiedziała „wyszła z ciebie ta polska żółć” w internecie zawrzało. Ludzie oburzyli się na niewdzięczną Ukrainkę. Jak ona mogła tak obrazić ludzi z kraju, który wybrała sobie za miejsce pobytu. Za niemal…

Przepraszam panie Tadeuszu

Miamol podobno był żółty z białymi uszami, pluszowy i miał czarne oczka. Piszę „podobno”, bo ja tego jak wyglądał, gdy był nowy nie pamiętam. Pamiętam natomiast, że pewnego dnia babcia Konstancja uszyła mu czerwony kubraczek. Miamola woziłam ze sobą wszędzie. Także na wakacje, które aż…

Uwięziona we własnym ciele

Jakiś czas temu publikowałam na blogu list, który otrzymałam od jednej z czytelniczek. Prosiła o pomoc. Chciała wyprowadzić się z domu, bo nie jest w nim szczęśliwa. Urodziła się z porażeniem mózgowym. Jeździ na wózku. Prawie nie mówi, bo aparat mowy też jest uszkodzony. Pisze…

Węch, czyli pewna abstrakcja

Często stwierdzam, że to dobrze, że telewizja czy film to tylko obraz i dźwięk. Straszne, co by się działo, gdyby to był również zapach. I nie mam tu na myśli przaśnych komedii, których bohaterowie puszczają bąki. Dziś pojechałam z kamerą do podwarszawskiej miejscowości zrobić interwencyjny…

Warszawa i ja, czyli łokcie przyszłości

To tytuł starej piosenki zespołu „Partia”, a ja dziś nucę ją od rana, bo mam różne myśli. Tylko nie stoję w oknie i nie palę papierosa, bo w ogóle nie palę. Dwa dni temu na tablicy koleżanki na facebooku rozgorzała dyskusja na temat Warszawy i…

Miejskie legendy ewoluują, czyli jaki piękny spam

O miejskich legendach pisałam tu wielokrotnie. Było więc o trupim jadzie, kradzieży babci, porwaniu dla nerki, a także o anakondzie. Wszystkie te legendy miały jeden wspólny charakterystyczny punkt. To była informacja, że zdarzyły się znajomym znajomych. Ostatnio miejskie legendy zdają się ewoluować. Wszystko za sprawą…