Przepraszam panie Tadeuszu

Spread the love

Miamol podobno był żółty z białymi uszami, pluszowy i miał czarne oczka. Piszę „podobno”, bo ja tego jak wyglądał, gdy był nowy nie pamiętam. Pamiętam natomiast, że pewnego dnia babcia Konstancja uszyła mu czerwony kubraczek. Miamola woziłam ze sobą wszędzie. Także na wakacje, które aż do pójścia do szkoły spędzałam czasami w Kazimierzu Dolnym, ale przeważnie w pałacu w Radziejowicach. Do pałacu, który był domem pracy twórczej Ministerstwa Kultury i Sztuki przyjeżdżali między innymi pisarze, piosenkarze i aktorzy. Jednym z nich był sławny wówczas aktor Tadeusz Fijewski, którego potem podziwiałam w roli Starego Czereśniaka w serialu „Czterej Pancerni i pies”. Właśnie! Pies! Tadeusz Fijewski przyjechał tam z czarnym psem. Pies miał kręcone włosy, był podobny do pudla i… zapewne spodobał mu się Miamol, bo wyrwał mi go z ręki i tarmosząc na prawo i lewo pognał z nim w pysku na środek trawnika przed pałacem. Zaniosłam się strasznym szlochem. Psu Miamola wprawdzie odebrano, ale już nie miał na sobie kubraczka. W ramach zemsty powiedziałam panu Fijewskiemu, że jest starą dupą, a jego pies czymś jeszcze gorszym, ale czym – nie wiedziałam, bo nie znałam wówczas brzydszego słowa niż dupa. Mama wzięła mnie wtedy na poważną rozmowę i powiedziała, że takich słów dziewczynka nie powinna używać. Jej tyrada nie była dobrym pomysłem, bo zakazany owoc smakuje przecież najlepiej. Od tej pory a słowo dupa stało się moim ulubionym i zaczęłam używać go jeszcze częściej.
(…)
W przedszkolu była też trzecia zabawa – w bohaterów serialu „Czterej pancerni i pies”. Był to serial niezwykle popularny i wszyscy z zapartym tchem śledziliśmy na ekranach telewizorów przygody załogi czołgu Rudy. Niestety ja musiałam jeszcze za każdym razem wysłuchać kazania mamy, że zachowałam się bardzo brzydko w stosunku do pana Fijewskiego podczas tego pobytu w Radziejowicach, kiedy jego wstrętny pies zjadł mojemu misiowi kubraczek.

To tylko cytat z mojej wspomnieniowej książki. Tej, o którą pytają czytelnicy na spotkaniach, a której wydawcy nie chcą, bom nie Astrid Lindgren i tak dalej…
Cytuję nie bez powodu. Otóż dziś mija setna rocznica urodzin Tadeusza Fijewskiego. Chciałam jakoś zmazać swój dziecinny grzeszek i… postanowiłam zrobić o nim materiał do Telewizyjnego Kuriera Warszawskiego. W końcu to najbardziej warszawski z aktorów. Urodzony w stolicy, grał tu w wielu teatrach m.in. Polskim, Narodowym, Ateneum i Współczesnym. Brał udział w Powstaniu Warszawskim, a potem w odbudowie Warszawy. Chciałam nagrać sondę na ten temat. Po prostu sprawdzić czy Warszawiacy jeszcze go pamiętają. Nie wyszła, bo padał deszcz i nie było kogo pytać. Ale na Ursynowie przed „Domem Sztuki” podszedł do mnie facet i mówi, że on może się wypowiedzieć do kamery i rozpoczął się arcyciekawy dialog, który mojego operatora wprawił w niesłychanie dobry humor.
– Na jaki temat – spytałam pana pchającego się przed kamerę.
– Na temat Ursynowa.
– To mnie nie interesuje.
– A co panią interesuje? – Spytał pan.
– Tadeusz Fijewski – odparłam.
– Nie wiem, kto to.
– To dziękuje panu, bo mnie tylko to interesuje.
– A ja nie wiem, kto to.
– Niech pan idzie do domu i się podszkoli.
– A pani taka wyszkolona?
– To pana interesować nie powinno.
– A panią, co interesuje.
– Tadeusz Fijewski.
– To jakiś fiut – odparł rozzłoszczony facet.
– Leży w alei zasłużonych na Powązkach – odparłam. – Czy pan tam spocznie to ja szczerze wątpię.

No i taka jest prawda. Tadeusz Fijewski leży na Starych Powązkach w Alei Zasłużonych, a ja dziś przepraszam za te wyzwiska…

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...