Jakiś czas temu publikowałam na blogu list, który otrzymałam od jednej z czytelniczek. Prosiła o pomoc. Chciała wyprowadzić się z domu, bo nie jest w nim szczęśliwa. Urodziła się z porażeniem mózgowym. Jeździ na wózku. Prawie nie mówi, bo aparat mowy też jest uszkodzony. Pisze na komputerze. Skończyła tylko podstawówkę. Rodzice wstydzili się jej, więc swoje obowiązki wobec chorego dziecka ograniczyli do minimum. Lubi czytać, pisać, choć to ostatnie idzie jej przecież bardzo powoli, kocha muzykę, teatr, kino i spacery. Zamieściłam na blogu jej apel. Odezwało się kilka osób. Większość zwróciła uwagę na jej roszczeniową postawę, która określili jednym zdaniem: „Należy mi się, bo jestem chora.”
Teraz czytelniczka napisała znowu. Cztery miesiące temu znalazła miejsce, o którym marzyła. To Dom Pomocy Społecznej, w którym ma swój pokój. Jej szczęście nie trwało jednak długo. Najpierw na wózku elektrycznym wyjeżdżała sama poza teren ośrodka. Teraz nie może. Dyrekcja jej zabroniła. Zdaniem czytelniczki to zamach na jej wolność. Przecież nie jest upośledzona umysłowo. Może sama o sobie stanowić. Może brać czynny udział w wyborach, ma dowód osobisty itd. Pojechałam z kamerą interweniować.
Zobaczyłam kobietę, która sama nic wokół siebie nie jest w stanie zrobić. Sama nawet nie zje, bo trzeba ją karmić. Tak samo, jak trzeba wysadzać, ubierać, rozbierać itd. Rozmowa jest niezwykle utrudniona, bo kobieta mówi słabo. Najlepiej porozumiewać się, gdy pisze na komputerze. Pisze niestety jednym palcem, wykrzywiając niemiłosiernie twarz. Po prostu tak, jakby tekst pisało cale jej ciało. Nie robi błędów ortograficznych, pisze składnie i dobrze literacko, ale wszystko trwa. Marzy, by wyjeżdżać z ośrodka sama. Ma elektryczny wózek z drążkiem, którym kieruje.
Dlaczego wyjeżdżała sama, a teraz nie może? Dyrekcja mówi, że najpierw chcieli zobaczyć, jak radzi sobie na ulicy. Obserwowali więc jej zachowanie z daleka. Widzieli rzeczy wręcz nieprawdopodobne, które, jak uważają, wynikały z nieznajomości zasad ruchu drogowego,
ale nie tylko. Kobieta stała na środku chodnika na wózku, a grupa wyrostków bawiła się nim. Ona nie mogła zawołać o pomoc. Dyrekcja twierdzi też i przedstawia dowody na piśmie, że były skargi na jej zachowanie na ulicy. Stanowiła zagrożenie głównie dla siebie. Wyjechała na pasach prosto pod koła auta. Potem o mały włos, a wpadłaby pod tira. Dlatego władze placówki chcą wiedzieć, czy kobieta do końca i w pełni panuje nad joystickiem wózka. Proszą, by zgodziła się na badanie neurologiczne. Ponieważ ma je przeprowadzić specjalista ze szpitala psychiatrycznego, więc kobieta obawia się, ze zostanie uznana za wariatkę. Na badania się nie zgadza. Placówka wystąpiła już w tej sprawie do sądu. Badania być muszą. Bez orzeczenia lekarza specjalisty, że kobieta w pełni panuje nad wózkiem dyrekcja nie wypuści jej poza teren domu pomocy społecznej. Ponosi przecież pełną odpowiedzialność za jej życie i zdrowie.
„Nie można być całkowicie niepełnosprawnym w domu i twierdzić, ze jest zupełnie sprawnym poza nim.” – mówi pani dyrektor.
Na walkę o wolność, czyli swobodne i bez nadzoru wyjeżdżanie poza mury ośrodka namawia kobietę jej pełnomocnik. Nie jest ani lekarzem, ani psychologiem, ani prawnikiem. To architekt, który ulitował się nad jej losem i postanowił pomóc. Pytanie, czy rzeczywiście pomaga? Dusza rwie się do wolności. Ciało, dawno już skazało duszę na niewole i tylko jak wytłumaczyć to wszystko umysłowi, że bez opieki drugiego człowieka sama poruszać się po mieście nie powinna? Jak wytłumaczyć, że dla własnego dobra powinna zgodzić się na badanie neurologiczne i wysłuchać tego, co do powiedzenia maja jej lekarze?
Osobna kwestią pozostaje fakt, że wiele osób z porażeniem mózgowym chodzi i normalnie funkcjonuje. Ona nie. Ale cóż… 40 lat zaniedbania przez najbliższych daje o sobie znać. To dramat zarówno jej, jak i nowego otoczenia, czyli władz ośrodka, które są oskarżane o złą wolę.
„Niech już w takim razie zmieni nasz DPS na inny” – mówi dyrektorka. Tylko czy tak się stanie? A jeśli nawet, to czy w tym innym kobiecie będzie lepiej? Czy jakikolwiek Dom Pomocy Społecznej zgodzi się, by obiekować kobietą, która ma sprawny jeden palec i chce sama wyjeżdżać na ulice elektrycznym wózkiem?
Author: Małgorzata Karolina Piekarska
Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka.
Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka.
Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka.
Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...