Umówiłam się z kolegą z podstawówki na herbatę. Zaproponowałam knajpkę niedaleko domu. Ganders tea room to jedna z moich ulubionych na Saskiej Kępie. Siedzieliśmy przy stoliku, gdy w pewnym momencie przy kontuarze stanął starszy pan. Kolega przyglądał mu się przez chwilę i powiedział:
– Statystyczny mieszkaniec Saskiej Kępy. W starej marynarce z wyciągniętymi kieszeniami.
Czy miał rację? Poniekąd tak. Saska Kępa to dzielnica starych domów i starych ludzi w niemodnych ubraniach noszących slady dawnej świetności. Pamiętam kapeluszową (tak nazywała ją moja mama), ktora miała budkę z niemodnymi kapeluszami na Walecznych na wprost Aldony. Pamiętam elegancką staruszkę, ktora mieszkała gdzieś na Elsterskiej, a codziennie ubrana w granatową z białą lamówką garsonkę z krempliny przechodziła obok mojego domu, bo szła na Nobla do kościoła. Zawsze elegenacka, w rękawiczkach i kapeluszu. Wszystko dawno nie modne, ale… było. Jednak ta Saska Kępa odchodzi. Nawet nie dlatego, że nie ma już kapeluszowej czy staruszki w kremplinie. I nie dlatego, że budują się tu nowe, nie zawsze ładne domy, które przyciagają nowobogackich snobów. W ludziach jest coraz więcej pretensji do tego, by przedstawiać ten zakątek Warszawy innym niż jest.
Kilka miesięcy temu dostałam od swojego czytelnika zdjęcia, które zrobił na Saskiej Kępie z „Klasą pani Czajki” w garści. Przyjechał tu z innego miasta i szedł śladami bohaterów mojej książki. Fotografował się w większości miejsc, którymi chodzili Maciek, Małgosia, Kamila, Czarny Michał i Kinga. 70 zdjęć, które mi przesłał wprawiły mnie w zdumienie. Nastolatkowi się chciało! Mało tego! Fotografował się we wnętrzach. Dopisywał co w danym miejscu się działo z bohaterami. Dla mnie było to niezwykłe! Postanowiłam podzielić się tym z innymi mieszkańcami i po zamieszczeniu zdjęć na swojej stronie wrzuciłam link na forum Saskiej Kępy. To co nastąpiło minęło się z moimi oczekiwaniami. Spodziewałam się uznania dla obcego mi gimnazjalisty, a co dostałam?
W kilku listach oskarżono mnie, że opisuję gówna, bo gówna chłopak sfotografował. Nie zabytki, a np. sklep MarcPol na Zwycięzców. Zdjęcia uznano za beznadziejne. Choć jest tam i kościół i ślad po kinie w postaci przystanku z napisem „d. Kino Sawa” i miejscowe szkoły. A co mieliby współcześni nastolatkowie – bohaterowie mojej książki -robić z zabytkami? Zwiedzać? Przecież miejsca, w którym się żyje nigdy nie zwiedzamy. A nastoletnie życie polega na zakupach, spacerach i chodzeniu do szkoły lub na plotki do znajomych.
Po miesiącu słownych przepychanek między – broniącymi zdjęć i chłopaka – moimi czytelnikami a oburzonymi mieszkańcami Saskiej Kępy, które to przepychanki widoczne były w komentarzach pod fotografiami, postanowiłam usunąć wszystkie komentarze i wypisać się z forum. Wiem, że anonimowość w internecie daje ludziom poczucie wielkiej siły, która pozwala im obrażać innych, ale przykro mi, że to się dzieje też w moim najbliższym otoczeniu. Bo teraz nie myslę tak jak mój kolega z podstawówki, że statystyczny mieszkaniec Saskiej Kępy to ten uroczy staruszek w marynarce z wyciągniętymi kieszeniami. Teraz o bycie nim podejrzewam raczej każdego sfrustrowanego chama, którego mijam na Francuskiej.