Elyta

Spread the love

Trwa tydzień bibliotek, a co za tym idzie podróżuję z jednej do drugiej na spotkania autorskie. Podróże kształcą. Coś w tym jest. Zwiedziłam m.in. Żagań (cudny!) i Wrześnię (bardzo ciekawa, zwłaszcza muzeum regionalne i odtworzona klasa szkolna z ławkami, tabliczkami i katedrą). No, ale podróż to także pociągi. Stwierdziłam, że wolę jeździć tańszym, zatłoczonym i śmierdzącymi niż InterCity. Powód? W takim śmierdzącym otwarte są okna i hałas tak straszny, że nie można rozmawiać, a już przez komórkę zwłaszcza. Dzięki temu mogę popisać i poczytać, choć potem w głowie mi huczy. W tych luksusowych nie ma takiego komfortu. Ludzie bowiem bez skrępowania gadają przez telefon i opowiadają sobie nawzajem wszystko nie bacząc, że słuchają tego postronni. Niby pisałam już kiedyś o tym, ale znów przeżyłam swego rodzaju szok. Tym razem miałam bowiem okazje wysłuchać rozmowy pary nauczycieli akademickich. Rzecz miała miejsce w wielkim wagonie bez przedziałów. Ona siedziała obok mnie, on za nią. Pani wychylała się co chwilę, by porozmawiać z kolegą. I tak przy mnie obgadali cały wydział swojej uczelni. Profesorów, ale też personel niższego szczebla, a na końcu uczniów, bo wydział elitarny. Kto zarozumiały, kto ma dużo forsy, komu co rodzice załatwili. Po półtoragodzinnym wykładzie, dzięki któremu poznałam stosunki panujące na uczelni i wydziale, pan zmęczył się rozmową (choć mówiła głównie pani) i powiedział, że się zdrzemnie. Nie wiem, czy mu się to udało, bo pani, gdy straciła rozmówcę w jego osobie, natychmiast złapała za telefon, zadzwoniła do jakiejś przyjaciółki i zrelacjonowała jej swój niedawny pobyt w sanatorium podając szczegóły dotyczące kilku zatruć pokarmowych. I tak wysłuchałam o jej stolcach, a zwłaszcza ich barwach i konsystencjach, a potem o śluzach, ropie i plwocinach z wymiocinami. Niestety zdechła mi bateria od mp3, więc nie mogłam zagłuszyć pani, a jej donośny, a nawet wręcz piskliwy głos uniemożliwiał pisanie lub czytanie książki. Pozostało mi stawianie pasjansa na tablecie i bezskuteczne próby kierowania myśli na inne tory. Niestety stolce, rzygowiny i ropa wrzynały mi się w uszy. Przesiadka była niemożliwa, bo pociąg z miejscówkami i zatłoczony.

Państwo wysiedli dopiero na pół godziny przede mną. A ja zatapiając się lekturze (dramatów Pawła Jurka, o których tu wkrótce napiszę) stwierdziłam, że jestem coraz gorszego zdania o polskich wykładowcach. Ktoś tu na portalach informacyjnych się żali, że matura na coraz niższym poziomie… A na jakim ma być skoro tacy ludzie tworzą polska naukę? Takie społeczeństwo, jaka elita. Przepraszam: elyta.

Print Friendly, PDF & Email

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...