Dopiero co Premier podpisał, że 1% budżetu Państwa pójdzie na kulturę, a ja mam moc refleksji. Czy my w ogóle wiemy, co to jest kultura? Kiedyś spotykałam się z facetem, który twierdził, że nie jest ona nikomu do szczęścia potrzebna i zawód wykonywany przeze mnie nie jest potrzebny, a nawet mniej wart od wielu innych. Można bez kultury żyć. Teoretycznie tak, ale… choć ludzie pierwotni pisarzy nie mieli, to jednak mieli bajarzy, którzy opowiadali im różne historie rozbudzające wyobraźnię słuchaczy. Mieli też malarzy, co znamy z rysunków w grotach. A czym jest wnoszenie do domu kwiatów jak nie ustawianiem w zasięgu wzroku czegoś ładnego, co ma poprawiać nastrój? Czemu w najbiedniejszej chacie wisi na ścianie kolorowa reprodukcja lub choćby wyrwany z gazety fotos? Właśnie po to, by umilić życie! Bo to do umilania ciężkiego życia służy kultura.
Literatura i teatr czy film mają nie nudzić, malarstwo i rzeźba umilać życie. Czy spełniają swoje zadania? Nad tym się głęboko zastanawiam, bo na świeżo zakończonych Targach Książki byłam świadkiem kilku kłótni typu: „Pan tu nie stał” (w kolejce po autograf do kasy itd.), kilku kłótni o wyższości pewnej literatury nad inną. A także kłótni na temat wyższości książki nad filmem. Wszystko problematyczne, bo zależy jaką książkę porównamy z jakim filmem.
W sobotę o 10-tej miałam spotkanie autorskie na targach. O tej samej porze otwierano kasy i podwoje sal targowych. Efekt? Gdy ja byłam gotowa do spotkania niegotowe były targi. Ludzie jeszcze stali w kolejkach, a potem błądzili po salach szukając tej właściwej. (Wielu przyszło godzinę później na samo podpisywanie, bo sali znaleźć nie mogli.) W rezultacie spotkanie rozpoczęło się z półgodzinnym opóźnieniem, a gości było na nim pięcioro. Uznawszy, że to i tak więcej niż w swoim czasie w Centrum Promocji Kultury prowadząca Miłka Skalska rozpoczęła ze mną rozmowę. Umówiłyśmy się wcześniej, że całość skrócimy, bo o 11-tej zaczyna się kolejne spotkanie. Teoretycznie powinnyśmy były skończyć o 10:45, ale… z racji, że zaczęłyśmy z opóźnieniem uznałyśmy, że porozmawiamy pięć minut dłużej. Piątka gości zdradzała szczere zainteresowanie. Gdy wybiła 10:45 tuż koło nas stanął jakiś pan. Miłka zaprosiła go, by usiadł, ale pan oznajmił, że będzie sobie tak chodził wokół nas. I dopiero wtedy zorientowałyśmy się, że to bohater następnego spotkania. A jego krążenie wokół to metoda na uświadomienie nam, że bezczelnie przeciągamy nasze bzdury, gdy on ma tu o 11-tej do powiedzenia rzeczy ważne. Mnie się chciało śmiać, ale Miłka była zbulwersowana tym zachowaniem. A ja pomyślałam sobie, że kultura i kulturwa w jednym stali domu zupełnie, jak Paweł i Gaweł w bajce hr. Aleksandra Fredry. I od razu przypomniał mi się stary kawał o pewnej rozmowie telefonicznej:
Dzwoni kobieta i przez telefon niezwykle grzecznym głosem pyta:
– Dzień dobry, czy to pralnia?
– Chujalnia! Ministerstwo Kultury kutasie zajebany!
Odparł ktoś nieprzyjemnie wrzeszcząc.
Dobrze, że ten pan nie wrzeszczał.
P.S. Uparcie szukam odpowiedzi na pytanie ile wynosi ten 1% z budżetu państwa?