Od kilku lat Na Saskiej Kępie odbywa się jej święto. Co roku inne i co roku kolorowe. Dziś ma być na Francuskiej. Ze względu na jej ubiegłoroczny remont poprzednia edycja święta miała miejsce na Placu Przymierza. Nie było fajnie. Przedzierałam się przez remontowaną Francuską i w ogóle to wszystko wiało wtedy prowizorką. Teraz jest inaczej. Wyremontowana Francuska czeka na kolorowe stragany. Ma być też taki z książkami związanymi z Saską Kępą i mieszkającymi tu pisarzami. Będą więc i moje publikacje, bo akcja moich powieści rozgrywa się właśnie na Saskiej Kępie. Wczoraj na temat święta rozmawiałam z wieloma osobami, obserwowałam przygotowania do imprezy, a także skutki zamknięcia Francuskiej (z domu wyjechać nie mogłam, bo taki był korek na Saskiej). Jedna z koleżanek powiedziała, że dla Saskiej Kępy to święto to z jednej strony fajna sprawa, ale z drugiej, ze względu na wielki tłok, to po prostu koniec świata. A ja tak sobie myślę, że koniec świata miał być dziś o szóstej rano i… jakoś przeżyliśmy. Przeżyjemy więc i Święto Saskiej Kępy mimo że pogoda zapowiada się średnia i tłok może nam dać się we znaki.
Author: Małgorzata Karolina Piekarska
Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka.
Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka.
Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka.
Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...