Od kilku dni w środowisku pisarskim trwa afera, a ja jestem opluwana. Powód? Stowarzyszenie Pisarzy Polskich zdecydowało się podjąć współpracę z Instytutem Literatury. To instytucja państwowa, która w ramach tarczy antykryzysowej zaoferowała twórcom pomoc finansową w postaci honorariów za ich pracę. Oferta dla Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, w którym pełnię funkcję prezeski oddziału warszawskiego, była prosta. SPP dostaje 100 tys. na wydanie 10 tomików (treść dowolna[1]). Oprócz tego twórcy mogą skorzystać z oferty sprzedania swoich starych tekstów do czytelni zamieszczonej w sieci na portalu pisma „Nowy Napis”, a także nowych do w/w pisma. Decyzję, by przystać na tę ofertę i dać możliwość pisarzom zarobkowania w okresie pandemii podejmował Zarząd Główny. Nie było chętnych do buchalterii, a ja… szybka i biegła w komputerze. No to powiedziałam, że przygotuję dokumentację. I zaczęło się. Pierwsze 3 dni pracowałam po 20 godzin. Konstruowałam pisma – instrukcje, jak skorzystać z oferty. Teraz czytam na swój temat straszne rzeczy, a pisarze występują z SPP. Tymczasem… jak to wygląda z bliska?
Współpraca z Instytutem Literatury została związana już pół roku temu (nawet przed pandemią). To wtedy na tej samej zasadzie tomiki zaczął wydawać Kraków. I nikt nie protestował!!! Dlaczego? Informacja o Instytucie Literatury była w treści listu. U mnie w nagłówku. Nagle się ocknęli… I podniósł się bunt! Pisarze występują ze stowarzyszenia. Kto? Ci, którzy latami nie płacili składek (sic!!!) plus dwie osoby, które już dawno wystąpiły. Ale wtedy (w 2017) wystąpiły po cichu. Teraz zrobiły to z hukiem. Po co? By zwrócić na siebie uwagę? Może coś na tym głośnym rzuceniu przysłowiowej legitymacji ugrają?
Kozłem ofiarnym zostałam ja, bo zgodziłam się wystąpić w roli urzędnika i przygotować dokumentację – nikt nie chciał!!! Zgodziłam się przygotować dokumentację dla członków SPP – stąd w liście sformułowanie, by nie informować ludzi spoza SPP. Dlaczego mam przygotowywać papiery dla obcych?
Wśród występujących ze stowarzyszenia jest m.in. osoba, która chciała wystąpić już 5 lat temu, gdy postanowiłam uporządkować sprawę zalegania ze składkami. Upomniałam się o zaległe składki pisząc listy do wszystkich niepłacących i podając wysokość zadłużenia. Ta osoba uznała to za bezczelność. No to… przeprosiłam i w imieniu zarządu oddziału zaproponowałam jej zwolnienie ze składek. To osoba, której przez 9 lat pracy w zarządzie nigdy nie widziałam na żadnym zebraniu ani żadnej imprezie w Domu Literatury.
Teraz słówko o finansach i tych nieszczęsnych składkach. Składki członkowskie to jedyne pieniądze, którymi dysponuje SPP. Ja, tak jak i cały zarząd oddziału liczącego ok. 400 członków, pracuję społecznie. Od lat nie mamy żadnych dotacji na działalność. Wszystko co dzieje się w Domu Literatury to praca społeczna. Autorzy nie mają płacone za spotkania. Społecznie wydajemy kwartalnik literacki PODGLĄD, w którym każdy, kto ma uregulowaną sprawę ze składkami – może publikować. Minimum 2 razy na kwartał rozsyłam biuletynem informację, że zbieram teksty do kolejnego numeru. Ci, którzy dziś rzucili legitymacjami, nie publikowali w nim nigdy. Bo przecież to praca społeczna. Nie płacimy autorom. A oni wielcy!
Propozycja pomocy członkom w ramach tarczy antykryzysowej, którą złożył nam Instytut Literatury jest pierwszą od kilku lat. Nie są to jednak pieniądze dla stowarzyszenia, a dla pisarzy!!! Podobną propozycję otrzymały inne organizacje pisarskie. Czy podzieliły się nią ze swoimi członkami – nie wiem.
Gdy wydaje się książki w wysokich nakładach albo ma etat lub wysoką emeryturę – łatwo jest obrazić się na pomoc w ramach tarczy antykryzysowej. Ale SPP to wielu twórców, którzy przymierają głodem. Dla nich taka oferta to jak dar z nieba. Mamy koleżankę – wybitną poetkę, która by przeżyć, choć ciężko chora, myła dupy starym ludziom i tak zarabiała na chleb!!! 90% rzucających dziś legitymacjami od lat nie płaciła składek. Zgodnie ze statutem po roku powinni zostać usunięci z SPP. Nie robiliśmy tego. Jak dziś widać – błąd. A jakim człowiekiem jest pisarz, który ma się za lepszego od innych i nie płaci składek na stowarzyszenie, które zakładał? Bo bardziej znany? Bo „lepszy”? Wg statutu wszyscy w SPP są równi. Ale jak widać w dzisiejszej RP jest jak w PRL. Są też równiejsi. Tacy, którzy latami mogą być jako martwa dusza, nie dać środowisku od siebie nic, a potem… gdy biedni z tego środowiska otrzymują możliwość skorzystania z pomocy finansowej, opluć wszystkich i wywierać nacisk, by i ci biedni nie korzystali i dalej przymierali głodem. Bo czym jest głośne występowanie z SPP o podawanie tej informacji do wiadomości publicznej?
Na co ci ludzie liczą? Na ożywienie w swojej sprawie? Na wywiady w prasie z nimi wybitnymi, którzy się „nie skurwili kolaboracją” z rządem? Że też nigdzie nie czytam o skurwieniu się rolników przyjmujących dopłaty, czy korzystających z tarczy przedsiębiorców etc. A też korzystają oni z takiej samej pomocy – pomocy w ramach tarczy antykryzysowej. Może nawet mniej godnej. Tu autorzy mają za to publikacje. Czyli mają pracę i płacę.
A sami występujący? Czy swoich karier nie porobili w PRL publikując w państwowych wydawnictwach?
Przyznam, że tak jak żałuję 21 lat pracy w TVP tak żałuję każdej minuty spędzonej na pracy w zarządzie i na stanowisku prezeski. Nie było warto! To co mnie spotkało za 9 lat ciężkiej pracy społecznej, której poświęcam średnio minimum 2 godziny dziennie, to łzy i rozpacz. Tak mi podziękowano.
A co zrobili występujący dla środowiska? Sprawili, że ci, którzy zdychają z głodu boją się sięgać po pieniądze z tarczy. Czy występujący i plujący zaoferowali im jakąś inną pomoc finansową? Godną pisarza?
Propozycja, która dostali pisarze to honoraria za własną twórczość. Honoraria na które środki pochodzą z tarczy antykryzysowej, a co za tym idzie z podatków, które płacimy my wszyscy bez względu na poglądy polityczne. Psychiczna presja na twórców, by zdychali z głodu to jest dopiero podłość!
Ale zostawiam Państwa z tą myślą! Tak kochacie pogrzeby. Jednak to nie wy, to ja czytam podania twórców o pomoc. To ja czytam o braku środków na okulary, dentystę etc.
I już na koniec. W statucie SPP jest mowa o tym, że celem stowarzyszenia jest współpraca z instytucjami kultury. To właśnie jest taka współpraca zgodna ze statutem. Ale… statut można zmienić. Można wprowadzić odpowiednie zapisy, tylko trzeba przychodzić na zebrania, zostać delegatem na Zjazd Krajowy, brać czynny udział w życiu środowiska. Czy występujący to zrobili? Nie. Teraz mają pretensje o to, że działamy zgodnie ze statutem. Ale cóż… jedni w tym kraju łamią konstytucję inni domagają się złamania statutu. Powodzenia Polsko!
I tylko przykro mi, że Zarząd Główny do tej pory nie wystąpił w mojej obronie tylko nabrał wody w usta. Ale cóż… Czegoś się nauczyłam. Nigdy więcej pracy społecznej! NIGDY! Teraz czekam na koniec swojej kadencji.
PS Długo myślałam, czy to publikować. Ale plują na mnie od kilku dni. Nie. To nie deszcz!
[1] Mógł ktoś napisać np. satyryczny poemat o mieszkającym na Żoliborzu starcu z kotem. Dostaliśmy wolną rękę jeśli idzie o treść publikowanych tomików. I żadnych sugestii, że komuś wydać książki nie wolno.
PS 2. Reakcja ZG SPP nadeszła.
„Stowarzyszenie Pisarzy Polskich jest organizacją działającą na rzecz środowiska literackiego, kultury i rozwoju twórczości. Swoje cele realizuje między innymi korzystając z funduszy agend Ministerstwa Kultury. Uruchomienie serii wydawniczej dzięki środkom z Instytutu Literatury wzbudza ogromne dyskusję i sprzeciw części środowiska. Pragniemy zapewnić, że redakcja ma pełną autonomię działania i Instytut nie wpływa ani na dobór pozycji ani na treść publikacji. Otrzymaliśmy także w ramach pomocy z tarczy antykryzysowej możliwość pomocy w postaci honorariów za gotowe książki. Skorzystanie z tego typu możliwości jest za każdym razem indywidualną decyzją autora. Członkowie SPP mają różne poglądy polityczne, są też w różnej sytuacji osobistej i finansowej. Decyzję o uruchomieniu serii SPP wydawanej w Krakowie podjął po dyskusji Zarząd Główny SPP, o skorzystaniu z tarczy Prezydium, powierzając realizację tego zadania Oddziałowi Warszawskiemu.
Z poważaniem
Prezes SPP Anna Nasilowska”