Od Wisławy do Whitney

Spread the love

Zadzwoniłam dziś do przyjaciółki, która oprócz tego, że jest poetką, jest nauczycielką polskiego w jednej ze szkół podstawowych w pewnym byłym mieście wojewódzkim na południu Polski. Zadzwoniłam oczywiście na plotki. Gadałyśmy o tym i owym, bo po czterech dniach przerwy w kontakcie to zawsze coś jest do opowiedzenia. Między innymi streszczałam jej dzisiejszą wizytę w Ciechanowie, który odwiedziłam, bo zaproszono mnie do Katolickiego Radia Ciechanów na audycję o Wisławie Szymborskiej. Gdy już opowiedziałam o audycji, przyjaciółka odezwała się w te słowa:
– A ja ci opowiem coś tragikomicznego z mojej szkoły. Postanowiłam dziś w ten pierwszy dzień po feriach zrobić lekcję na temat Szymborskiej. No i mówię dzieciom z czwartej klasy, że w ferie zmarła wybitna polska poetka, noblistka…. A tu chłopiec mi przerywa i woła: „Proszę pani! Ja wiem, wiem na co ona zmarła! Zakochała się w takim facecie i on ją wciągnął w narkotyki!”
Oczywiście ryknęłam śmiechem, bo pomylić Wisławę Szymborska z Whitney Houston to może rzeczywiście tylko dziecko. I pomyśleć! Chciałam napisać słówko o Szymborskiej, ale (jak już wyznałam publicznie) mróz mnie zdołował i nie napisałam. Co mnie przywróciło do życia? Anegdota o dziecku, który nobliwą noblistkę myli z narkotyczną artystką. Ot! Cała ja. Ale o Szymborskiej już nie napiszę! Nagadałam się w radio. Poza tym myślę, że choć miała świecki pogrzeb to z jakiejś tam krainy wiecznego szczęścia poetów czy poeciego raju ateistów spogląda na ziemie i od wielu godzin zanosi się śmiechem. Być pomyloną z kobietą tak odmienną duchowo, młodszą o dwa pokolenia, odległą o półkulę, styl życia i priorytety to mogło przytrafić się tylko takiej auto-ironistce. A poza tym czyż sama nie napisała:
„Nie ma takiego życia,
które by choć przez chwilę
nie było nieśmiertelne.”

PS Paradoksalnie w dniu pogrzebu poetki przypomniała mi się anegdota o Michale Rusinku jej sekretarzu, do którego zadzwoniła jakaś kobieta i spytała:
– Czy rozmawiam z panem Michałem Rusinek?
– Tak, ale ja się proszę pani deklinuję.
– To ja przepraszam. Zadzwonię później.

Ja też później napiszę. Idę się deklinować. Cokolwiek to oznacza. No jeszcze sie pokoniuguję. Wybieram czasownik SPAĆ.

Print Friendly, PDF & Email

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...