Wiele wskazywało na to, że nie uda mi się wyjechać na tegoroczny zjazd fanów twórczości Zbigniewa Nienackiego. Najpierw okazało się, że w piątek syn ma bal gimnazjalny. (Z historii jak kupowałam mu garnitur mogłoby powstać niezłe opowiadanie). Zdecydowałam się więc wyjechać w sobotę. Potem okazało się, że w dniach, w których jest zlot, zostałam wpisana mam dyżur w telewizyjnym kurierze warszawskim. Wystosowałam błagalny list do koleżeństwa, by te dwa weekendowe dyżury i ktoś za mnie wziął. Zlitowały się dwie koleżanki. Jedna dyżuruje za mnie w sobotę. Druga w niedzielę. A na końcu okazało się, ze laptop ma jakiegoś koszmarnego wirusa. Usuwanie gnidy trwało dwa dni. Wreszcie jadę. Niestety nie udało się wyjechać o siódmej rano. Ani ja (zmęczona tygodniem) ani syn (zmęczony balem) nie byliśmy w stanie ruszyć tyłków. Z domu wychodzimy dopiero teraz. Postaram się, jak rok temu, zdać relację ze zlotu.
I tylko jednego żałuję. Nie napisałam konspektu scenariusza reportażu, więc znów jadę bez kamery. Ale skąd mogłam wiedzieć, że na tydzień przed zlotem odejdzie z pracy ten, który w ubiegłym roku powiedział mi, że Zlot Nienackofanów to nie jest temat na reportaż?
Author: Małgorzata Karolina Piekarska
Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka.
Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka.
Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka.
Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...