Niezrozumiana

Spread the love

Właściwie zostałam pisarką poniekąd dlatego, że kiedyś przekonałam się, że tylko to co napisane ma moc. Słowa wypowiedziane a w żadne sposób nie odnotowane nie istnieją. Nie ma na nie dowodu. Oczywiście doszłam do tego zanim „nagrywanie na gwoździe” stało się powszechne.

Wspominam o tej jednej z wielu motywacji, bo siedzę w Oborach w Domu Pracy Twórczej im. Bolesława Prusa. Przyjechałam tu pisać trzecią część „Klasy pani Czajki”, która nosi tytuł: „Licencja na dorosłość”. Wysłał mnie tu Ulubiony twierdząc, że pokryje wszelkie koszty tylko mam pisać, bo on co chwilę odbiera z Ukrainy maile od tamtejszego wydawcy Witalija, a w nich bez przerwy padają pytania o książkę. Chcę przestać je odbierać. Chcę mu uprzejmie donieść, że piszę.

Niestety… niewiele jest osób, które rozumieją, że pisanie – zwłaszcza powieści – wymaga od niektórych autorów (na przykład ode mnie) wejścia w klimat i świat, w którym żyją bohaterowie. Nie jest to proste, bo za każdym razem muszę czytać od nowa poprzednie swoje części i zaglądać do notatek. Co nie miałoby miejsca, gdybym robiła w pisaniu przerwy kilkudniowe a nie miesięczne czy dwumiesięczne, jak teraz. Tym samym to pisanie wymaga kompletnego wyciszenia się. By osiągnąć błogą ciszę i spokój musiałam wylogować się na komórce z Facebooka. Poprosić o niezasypywanie mailami. Bo ludzie kompletnie tego nie rozumieli. Został tablet. Zapomniałam i tam wylogować się i tablet krzyczał co chwilę głosem kogoś ze znajomych: „Co słychać?”, „Jesteś?”. Wreszcie musiałam tablet wyłączyć. W końcu i tak służy właściwie do czytania, a ja czytać teraz nic ponadprogramowego nie będę.

Jedynymi osobami, które tę moją konieczność odcięcia się od świata zrozumiały, jest Ulubiony, Panicz Syn i koleżanki z Zarządu Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich*, które spytały rzeczowo: „Do kiedy nie zawracać ci głowy”?
Reszta… wykazała się absolutnym niezrozumieniem. Bo przecież oni tylko z pytaniem o to czy chcę ogórki ze wsi, czy zrobię oprowadzanie jakichś dzieci po TVP, czy przyjdę na wykład dla studentów dziennikarstwa, bo u jednego kolegi byłam na jednej uczelni to może teraz bym przyszła do drugiego na drugą. Oni tu poza tym do mnie z ważną informacją (sic!), że ten z tą się rozwodzą, a tamte pije, a ktoś tam jeszcze pracę stracił…

A ja współczuję komu trzeba współczuć, ciesze się z tym, z kim trzeba się cieszyć, ale po prostu chcę się wyciszyć. Na wszelkie pytania odpowiem po 12-tym. I dlatego oznajmiam: Wracam 12-go wieczorem. Do tego czasu ludzie ulitujcie się i nie męczcie. Jestem w innym świecie. W świecie warszawskich i nie tylko warszawskich studentów. W świecie fantazji i fikcji. I muszę to ogarnąć.

 

* Jakoś do tej pory nie wspomniałam nigdzie, że wybrano mnie prezesem Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Teraz informuję. Jakby ktoś nie wiedział – nie wiążą się z tym żadne apanaże a jedynie ciężka praca społeczna na rzecz środowiska. Wrócę do niej po 12-tym.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...