Pasje warto mieć od małego i je realizować. Tak samo jak warto mieć marzenia i dążyć do tego, by się spełniły. Uwielbiam spotykać ludzi z pasją i takich, którzy podążają za marzeniami. Sama staram się być taką osobą.
Pojechałam dziś z kamerą na Dworzec Centralny, by nakręcić odjazd pełnego pasażerów pociągu pendolino. Pociąg jechał na trasie Warszawa-Gdynia. Wśród pierwszych pasażerów był Oskar Kuralczyk – podopieczny Fundacji Mam Marzenie. Od urodzenia choruje na zespół wad wrodzonych. W październiku dzięki kolejarzom z Przewozów Regionalnych poprowadził pociąg relacji Szczecin-Świnoujście na odcinku do Goleniowa. Wtedy przed odjazdem został oficjalnie mianowany maszynistą. Otrzymał własną czapkę oraz identyfikator. Punktualnie o godz. 13 odjechał w towarzystwie doświadczonych maszynistów.
Teraz miał przejechać się pendolino. Wprawdzie nie jako maszynista, ale jako pasażer, ale to też nielada wyczyn, wziąwszy pod uwagę swoisty cyrk ze sprzedażą biletów. Nie wiedział co go czeka. Już sam pobyt na Dworcu Centralnym był dla niego przeżyciem, bo zobaczył pendolino przejeżdżające przez sąsiedni peron. Nie wiedział, że za chwilę sam wsiądzie do takiego pociągu. Rezolutnie odpowiadał na wszystkie moje pytania dotyczące kolei. W swojej kolejarskiej pasji nie był jednak sam, choć to na nim skupiała się uwaga wszystkich mediów.
Gdy pozostałe stacje telewizyjne nagrywały Oskarka na peronie zjawił się dziewięcioletni Marceli Salwowski z Nowego Tomyśla, który jest właścicielem prywatnego muzeum kolejnictwa. Chłopiec był w czapce kolejarce z napisem PKP, miał przewieszona przez ramię konduktorkę, z której wystawała chorągiewka, a w ręku specjalny lizak. Oczywiście udzielił mi wywiadu i przyznał, że to dla niego nie pierwszyzna, bo już rozmawiał z mediami. Na pamiątkę dostałam znaczek.
Obaj chłopcy po 8:30 odjechali pociągiem do Gdyni. Ciekawi mnie czy ta pasja do kolejnictwa będzie im towarzyszyć zawsze? Znam takich, którzy z pasji nie rezygnują nigdy. Większość niestety na jakimś etapie życia porzuca dziecięce zainteresowania i marzenia. Mówią, że to dorosłość. Dla mnie prawie śmierć.