Skazana na neosradę

Spread the love

Nie ukrywam, że zima mnie zrujnowała. Rachunki za gaz mam takie, że strach pisać te kwoty. Metody na podreperowanie budżetu są z reguły dwie. Ciąć koszty lub zwiększyć produkcję. Postanowiłam zastosować obie. Zaczęłam więcej pracować, co spowodowało drastyczne zmniejszenie wolnego czasu właściwie do minimum. Na przykład wczoraj spotkałam się z przyjaciółką na piwie w Parku Skaryszewskim, bo tam działa się impreza „PRAGnienie czytania”, o której miałam napisać tekst do gazety i którą miałam sfotografować. Co z cięciem kosztów? Oczywiście zaczęłam od „słynnego” rozwiązania umowy z pochłaniającą straszne pieniądze Erą. A potem… skuszona reklamą, w której była mowa o 9 miesiącach za 1 zł postanowiłam przedłużyć umowę na Neostradę. Oczywiście wybierając opcje 20 MB. Może będę mogą robić wiele rzeczy na raz. Np. nie tylko wrzucać tekst na bloga, ale równolegle wrzucać zdjęcia na Photobloga czy swój portal. Podjechałam więc do punktu TPSA. Najpierw wyczekałam się w kolejce. Czas oczekiwania skróciłam biegając do Vision Express po soczewki kontaktowe i robiąc podręczne zakupy. Umowę podpisałam w niecałe 10 minut. Pan tylko sprawdził, czy na moim numerze możliwe jest włączenie tak szybkiej neostrady. Po chwili uśmiechnął się i powiedział, że tak. Schody zaczęły się tego samego wieczora, kiedy Internet w domu przestał działać. Byłam na kolejnym spotkaniu biznesowym, bo przecież zwiększam produkcję, kiedy zadzwonił syn informując, że sieć domowa działa, ale połączyć się ze światem nie można. Zadzwoniłam do TPSA. Kazano dzwonić z telefonu, na którym jest instalacja. Dzwonić musiał więc mój syn, a ja go instruowałam. Dowiedzieliśmy się, że na pewno mój modem jest do bani, co jest moją wina, bo nie chciałam tego za złotówkę. Zadzwoniłam więc do kumpla, który modem mi sprzedał. Zapewnił, że z modemem jest ok. najwyżej trzeba uaktualnić oprogramowanie, ale pewnie i to nie. Był czwartek wieczór. W piątek od rana wydzwaniałam do TPSA, niestety nie z telefonu, na którym jest instalacja. W końcu ustaliłam, że najprawdopodobniej podłączenie mi neostrady o prędkości 20 MB nie jest możliwe. Uprzejmy pan z infolinii powiedział, że 20 MB to chwyt marketingowy. Że taka prędkość możliwa jest jedynie w nowowybudowanych blokach, a nie w przedwojennych kamieniczkach przedwojennego osiedla, jakim jest Saska Kępa, ale jeszcze przyjdzie od nich fachowiec i to sprawdzi na miejscu. Fachowiec przyszedł koło 20-tej w piątek, by naprawić siec. Neostrada znów działa, ale z poprzednią prędkością, czyli 2 MB. 20 MB nie ujrzę tu nigdy. Co z umową, zgodnie z którą mam 9 miesięcy płacić 1 złoty, a potem 150? Pal sześć 1 złoty, gorzej ze 150 złotymi za 20 MB neostrady, gdy ma się tylko 2 MB. Znów zadzwoniłam na infolinię. Niestety pan nie umiał mi odpowiedzieć na pytanie, co z umową na usługę, której TPSA nie jest w stanie mi dostarczyć. Odpowiedź poznam w przyszłym tygodniu dzwoniąc z numeru, na którym jest usługa, a raczej być powinna. Ja tymczasem za moment wyjeżdżam na Śląsk na spotkania autorskie. Łaskawie pozwolono mi dzwonić z komórki i dowiadywać się o swoją finansową przyszłość podając skomplikowany numer sprawy. Na nic prośby o wysłanie mi informacji o mojej neostradzie emailem. TPSA nie przewiduje tej formy kontaktu z klientem. Numer sprawy musiałam sobie zapisać. Chyba, że zdecyduję się dowiadywać o to wszystko po powrocie…

I potem ktoś, gdy pyta się o to, jaki łączę się z Internetem, a ja odpowiadam przez „neosradę” – jest zdziwiony pogardą, z jaką wypowiadam to słowo. Niestety z neostradą jest tak, że obiecanki cacanki, a głupiemu się wlecze. A inne łącze internetowe u mnie nie jest możliwe. Próbowałam.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...