List otwarty do Magdaleny Dubrowskiej z Gazety Stołecznej

Spread the love

Szanowna Pani,

Z wielkim zainteresowaniem sięgnęłam po Pani artykuł w Gazecie Stołecznej dodatek do Gazety Wyborczej z dnia 16 grudnia 2008 zatytułowany „Ruszyła nowa warszawska telewizja”. Jestem dziennikarzem TVP Warszawa i śledzę nie tylko prasę, ale poczynania konkurencji. Niestety dość szybko zainteresowanie zmieniło się w zażenowanie. Pochodzę z dziennikarskiej rodziny, w której dziennikarzami byli nie tylko mój pradziadek i dziadek, ale przede wszystkim mój ojciec – Maciej Piekarski – laureat m.in. nagrody m.st. Warszawy. Ojciec przepracował 18 lat, jako reporter Telewizyjnego Kuriera Warszawskiego. Ja również od 12 lat jestem dziennikarką TVP Warszawa, a co za tym idzie reporterem Telewizyjnego Kuriera Warszawskiego i wydawcą Kuriera Mazowieckiego. Oba programy od 1999 roku emitowane są ze studia imienia mojego ojca. Dlaczego o tym piszę? Otóż to Ojciec uczył mnie, że o ile podstawową zasadą medycyny jest nie szkodzić, a literatury nie nudzić o tyle dziennikarstwo powinno łączyć w sobie obie te zasady. Pani artykuł jest nierzetelny, a co za tym idzie szkodliwy.

Dlaczego? Ja świetnie rozumiem, że trzeba pochwalić zaprzyjaźniony TVN, a zganić wroga – telewizję publiczną – proszę jednak sięgać po odpowiedni oręż.

Tekst typu „Od razu widać, że nowa stołeczna stacja chce się odróżnić od jedynego do tej pory lokalnego pasma – TVP Warszawa, które mało który warszawiak traktuje poważnie. Co poniektórzy mówią o nim pogardliwie „PGR 24”, bo nieatrakcyjne studio, szare ulice, stateczni i statyczni reporterzy.” jest na poziomie przedszkola. Pomijam, że wnioskuję, że nie oglądała Pani naszej stacji od co najmniej 10 lat. Proszę jednak przede wszystkim podać, jacy warszawiacy tak mówią. Gdy poda Pani ich nazwiska i pokaże twarze wtedy będzie to dla mnie rzetelne. Czy mówią to pracownicy Muzeum Historycznego? Czy może miejskiego transportu? Określenie, „co poniektórzy” to nie dziennikarstwo, a publicystyka godna anonimowych wypowiedzi na forach internetowych. To o nich w swoim czasie powiedział Stanisław Lem: „nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów dopóki nie zajrzałem do internetu”. Gdybym była na Pani poziomie napisałabym „co poniektórzy” sądzą o Gazecie Wyborczej i jej dodatku Gazecie Stołecznej, która nota bene do tej pory wielokrotnie powoływała się na informacje pojawiające się na naszej antenie! Jakby tego było mało na kilka dni przed emisją pierwszego programu TVN Warszawa ktoś od Państwa dzwonił do naszego reportera Marcina Włodarskiego z prośbą współpracy. Chodziło o pozyskiwanie zdjęć, które wykonuje do „Raportu na gorąco”. Niestety taką umowę mamy już zawartą z Życiem Warszawy. Nie o to jednak chodzi!

Proszę obejrzeć TVP Warszawa i zobaczyć czy mamy szare nieciekawe studio, czy rzeczywiście jesteśmy mało dynamiczni. Pałac Kultury w kałuży mieliśmy na antenie 50 lat temu, no, ale trzeba było wtedy być na świecie i mieć telewizor, by to wiedzieć.

Nikt nie broni Pani chwalić TVN Warszawa. Jestem jak najbardziej za. Trzeba nowej stacji dać kredyt zaufania. Jednak przyganianie publicznej i to w sposób tak nierzetelny to zachowanie nierzetelnego dziennikarza. Od dziś będę śledzić Pani dziennikarską działalność i wnikliwie analizować wszystkie artykuły Pani autorstwa. Zwłaszcza, że ten, po lekturze którego do Pani piszę zakończyła Pani słowami: Hasło TVN Warszawa brzmi: „Moje miasto, moje życie”. Oby tylko miasto dotrzymało tempa swojej nowej, dynamicznej telewizji. Nie wiedziałam, że jakiekolwiek miasto ma gonić jakiekolwiek media. Rozumiem, że Gazeta Wyborcza, skoro ma wśród swoich reporterów takiego asa jak Pani, jest dla tego miasta nie do dogonienia. Żal czy wstyd? Pytanie pozostawiam otwarte.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...