Wiele razy pisałam, że lubię zwierzęta. Oczywiście najbardziej lubię obserwować. SĄ jednak takie stwory, które rzadko widać, a jednak wiemy, że istnieją. Między innymi do nich należą bobry. W parku skaryszewskim znów się zagnieździły. Teraz mają okres budowania żeremi i połogu, bo bobry kojarzą się zimą, by na wiosnę z żeremi wyprowadzić młode (3-4 w miocie). A że bobry są pod ochroną nie można ich teraz ruszyć i na przykład przesiedlić gdzieś, gdzie budowanie tam nikomu nie będzie przeszkadzać. Po co ruszać bobry? Ano drzewa na wysepce nad jeziorkiem kamionkowskim zostały już tak podpiłowane, że lada moment się zawalą. Wiele z tych drzew jest nie do uratowania. Niestety przesiedlać bobry będzie można dopiero wiosną, kiedy skończy się okres odchowywania młodych. Bobrów jest coraz mniej w Europie. Kiedyś traktowane były, jako szkodniki. Tępiono je i dlatego w wielu krajach bóbr wyginął. Obecnie uznano, że bobry pozytywnie wpływają na renaturalizację krajobrazu. Zwiększają retencję wód, a także przyczyniają się do odtwarzania śródleśnych bagien z dużą ilością martwego drewna. W tworzonych przez bobry zbiornikach wodnych rozpoczynają się procesy torfowiskowe oraz pojawiają się rzadkie gatunki owadów wodnych. Działalność bobrów w znaczący sposób wpływa na ekosystem. Budowane przez bobry tamy zalewają spore połacie terenu i przyczyniają się do zmiany w ekosystemie zarówno flory, jak i fauny.
Dawniej bobry ceniono ze względu na futro oraz mięso. Ponieważ ogon bobrów pokryty jest łuską, więc… jedzono je także w czasie postu, wmawiając chyba samym sobie, że to ryby. Zobaczyć bobra można tylko w nocy lub bardzo wcześnie rano. Ja pojechałam wczoraj z kamerą w południe. Bobra ani widu ani słychu i tylko liczba ogryzionych drzew zdaniem spacerowiczów wzrasta z dnia na dzień. Żal drzew. Ale… czy nie powinniśmy się cieszyć? Przecież obecność bobrów to znak, że woda w jeziorku kamionkowskim jest czysta.
Tymczasem znajomy w pracy powiedział, że nie ma co bobrów przesiedlać – wystarczy zatruć wodę, a same się wyniosą. Ja już sama nie wiem co z tymi ludźmi jest. To brudna woda lepsza od ogryzionych drzew? A to czemu? Pewnie dlatego, że bez względu na jej czystość drzewa rosnące nad nią dają nam poczucie, że obcujemy z pięknem przyrody. A czysta wodę mamy w kranach lub butelkach mineralnej z supermarketu.
Hm… i potem, ktoś się dziwi, że nazywam rasę ludzką zarazą. Rozpychamy się gorzej niż te bobry w Skaryszaku. A trujemy wszystko i wszystkich. Nawet siebie. Przecież ta woda, o której zatrucie postuluje mój znajomy, wróci do nas. Jak nie teraz to potem. W przyrodzie nic nie ginie. No chyba, że bóbr. Na przykład taki bóbr olbrzymi wymarł 10 tysięcy lat temu.