Niech myśl będzie swobodna

Spread the love
Poniższy tekst ukazał się, jako ostatnia notatka na moim prywatnym profilu na Facebooku. jest znakiem i skutkiem zmian jakie następują w naszym społeczeństwie. Nie chcę brać w czymś udziału. Dlatego mówię „pas”. Publikuję go także tutaj, ku przemyśleniu czytelników. Co się z nami wszystkimi dzieje?
O sprawie myślałam wiele dni, gdyż nie podejmuję decyzji pochopnie. Wreszcie podjęłam. Przestaję udzielać się na FB i śledzić wpisy znajomych i przyjaciół. Powody są dwa. Jeden to pożeranie czasu, a drugi to nasilająca się cenzura ze strony znajomych, których to gorszy, tamto gorszy, to ich zdaniem wypada, a tego zamieszczać czy komentować nie wypada. Ponieważ zawsze byłam zwolennikiem wolteriańskiej maksymy „Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć.”. Rozumiem, że większość moich znajomych i przyjaciół przesiąknięta jest wyniesionym z PRL poglądem, że tyko jedno stanowisko może być słuszne. Ja nie jestem. Pozwalam wam wszystkim mieć i głosić poglądy od prawa do lewa. Jestem za całkowitą wolnością myśli, a zwłaszcza za całkowitą wolnością i swobodą poczucia humoru. Czasy wsadzania do pierdla za dowcip o moskalikach minęły. Mam nadzieję, że bezpowrotnie. Z prawdziwym niepokojem śledzę reakcję znajomych na różne rzeczy, które kogoś śmieszą i próbę narzucenia na humor cenzury. Zamierzam śmiać się z tego co mnie szczerze śmieszy bez myślenia czy to wypada czy nie. Wychowywano mnie, że owszem… jak starsza babcia poślizgnie się na skórce od banana i walnie gębą w ziemie, a jej szczęka potoczy się do najbliższej kratki ściekowej, to jest to na pewno przykre dla babci, ale skoro mnie śmieszy, to znaczy, że jest mimo wszystko śmieszne i mam prawo się z tego śmiać. Sama śmieję się ze wszystkich swoich upadków i potknięć. Śmieję się ze swojej naiwności, także tej względem was, z naiwności wobec ludzi i świata, z idealizmu itd. Jestem za swobodnym szybowaniem umysłu, skojarzeń itd. Na świecie najszybsza jest myśl. Szybsza niż rakieta międzyplanetarna, a co dopiero pendolino. Nie czepiam się, gdy wstawiacie memy rasistowskie, antyPiS, antyPO, antySLD itd. Też niektóre wstawiam, bo uważam za śmieszne i trafne. Uważam, że jeśli nawet z czegoś nieładnie jest się śmiać, ale kogoś mimo wszystko to śmieszy, niech się śmieje. Śmiech jest najlepszą i najszlachetniejszą reakcją człowieka na stres, strach, nerwy itd. Jest jedynym naturalnym lekarstwem. Z tego zresztą powodu jedyną regularnie wspieraną przeze mnie finansowo organizacją, na którą wpłaty zdefiniowałam jako stałe zlecenie jest Fundacja Doktor Clown. Nie wierzę politykom. Nie wierzę mentorom. Wierzę jedynie w śmiech jak Tytus de ZOO! Dziś śmieszy mnie zaangażowanie niektórych z was po jakiejś tam politycznej stronie barykady. Że też chcecie pozbawiać się wolności i przyjmujecie kaganiec. Ale wasze prawo. Prawo do wolności pozwala na dobrowolne założenie sobie na usta plastra lub nawet lasotaśmy. Pozwólcie jednak, że ja z tego nie skorzystam.

Od dziś będę obsługiwać jedynie swój oficjalny profil na FB https://www.facebook.com/MalgorzataKarolinaPiekarska na którym zamieszczam jedynie zawodowe rzeczy. Rzadko zresztą zamieszczane tu na profilu prywatnym, bo nie chciałam denerwować nieżyczliwych znajomych, których mam tu pełno. Nie chciałam też przeżywać kolejnych rozczarowań i dowiadywać się jak trafne jest powiedzenie: „prawdziwych przyjaciół poznaje się nie w biedzie, ale wtedy, gdy odnosisz sukces”. Od kiedy zaczęło mi się lepiej powodzić prywatnie i zawodowo spotykam się z wielu stron z uszczypliwymi uwagami, złośliwościami itd. Macham na nie ręką, ale… wiele mówią mi o ludziach.

Sama starałam się albo pokazywać wam spojrzenie z innej strony, albo komentować wasze posty dowcipnie, żartując z wami. I to dla waszej, jak mi się naiwnie wydawało uciechy, czasem żartowałam grubo. Ale taka już jestem i takie mam poczucie humoru. Kilka osób z tego powodu wywaliło mnie z grona znajomych i nie mam już z nimi kontaktu w życiu prywatnym. Coś znów się zweryfikowało. Chyba nie jestem gotowa na dalsze weryfikacje. Powyższe nie wynika z faktu, że się obraziłam. Nie jest też tak, że się czymś przejęłam. Życie mnie zahartowało. Natomiast doszłam po prostu do wniosku, że nie chcę przeżywać więcej rozczarowań. Moje małżeństwo zweryfikowało mi połowę długoletnich znajomości. Odchudziło znajomych i przyjaciół. Facebook zweryfikował kolejne znajomości i przyjaźnie. Wystarczy. Poza tym jest to jednak złodziej czasu. Ostatnio coraz mniej sympatyczny.

Dlatego tu będę wchodzić jedynie, by obsługiwać zaproszenia na wydarzenia swoje i Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i zapraszać was na nie, co oczywiście możecie przecież zawsze odrzucać. Na pewno będą się tu pojawiać moje obrazki z instagrama, bo jest sprzężony z FB. Instagrama na razie nie zamykam, gdyż uważam, że czasem warto coś pokazać. Nie będę jednak już polecać wam żadnych artykułów, memów, filmów itd. Nie będę też brać udziału w komentowaniu czyichś wpisów. Nie będę również pisała o Panu Menżu (Ulubionym), Paniczu Synu, swoich zwierzakach itd. Nie będę dodawać żadnych nowych znajomych. Usuwam wszystkie niepotwierdzone zaproszenia ludzi bez twarzy, z awatarami animowanymi etc. Sama nikogo już nie zaproszę.

Zalecam kontakt ze mną telefonicznie. Mój telefon (602617897 ten sam od 1997 roku) jest jawnie zamieszczony w sieci na moim oficjalnym profilu na FB, na mojej stronie internetowej: http://piekarska.com.pl, na moim blogu „W świecie absurdów”: http://piekarska.blog.pl, a także na moim portalu genealogicznym: http://piekarscy.com.pl. W tych miejscach znajdziecie również mój adres e-mail piekarska@piekarska.com.pl. Wystarczy wpisać w Google moje imiona i nazwisko. Można też oczywiście kontaktować się przez FB profil oficjalny.

Komentowanie notki uważam za zbędne, gdyż nie odpowiem więcej na żadne komentarze. Ale jeśli sami między sobą chcecie podyskutować – proszę bardzo. Nie wcisnę klawisza „lubię to” itd. Wylogowałam się z FB na komórce.

Wszystkie posty na mojej prywatnej tablicy ustawiłam jako widoczne jedynie dla znajomych. Poza tą notatką i notatką o grobach, bo może komuś się do czegoś varsavianistycznego przyda.

Ci co mnie znają wiedzą, że jak coś postanowię to ciemna mogiła. Paliłam papierosy (dwie paczki dziennie), a jednak palenie rzuciłam ponad 17 lat temu w jeden dzień. Jest kilka miejsc, w których moja noga miała więcej nie postać i… trwam w swoim postanowieniu latami. Zalecam więc nie robić sobie „podśmiechujek” w tej sprawie. Zostawiam tu siebie w tzw. niezbędnym minimum.

Do zobaczenia prywatnie, gdzie kagańce pozostają na wieszaku w korytarzu przy smyczach. A myśl i dowcip biega swobodnie jak szczęśliwy pies po trawniku.

Pozdrawiam serdecznie

Małgorzata Karolina Piekarska

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...