Brutalny świat lajków

Spread the love

Nie da się ukryć, że Internet i media społecznościowe zmieniły nasz świat. Czy na lepsze? Często się nad tym zastanawiam. Ileż znajomości, które trwały od niemal podstawówki, skończyło mi się na facebooku? Przyczyny były przeważnie te same. Komuś nie odpowiadały moje poglądy na coś tam i najpierw próbował na siłę przekonać do swoich, a gdy nie starczało argumentów – obrażał i wyzywał, by na końcu obrazić się na mnie na amen. Poglądy dotyczyły różnych spraw. Paradoksalnie nie polityki, która podobno wzbudza największe emocje. Ale ze mną trudno się pokłócić o partie i polityków, bo żadnej nie lubię, choć w każdej znajdzie się nie tylko łajdak i złodziej, ale i chociaż jeden porządny człowiek.  

Media społecznościowe mówią wiele o ich użytkowniku. Na przykład… co lubi. Obracamy się teraz w świecie lajków. To nimi mierzy się popularność pewnych rzeczy, czy zjawisk. To one pokazują gusta ludzi. Tylko czy popularne to znaczy wartościowe? Zastanawiam się nad tym od dłuższego czasu obserwując jak wielką popularnością cieszą się pewne postaci, których osiągnięcia są powiedzmy… kontrowersyjne. Z drugiej strony osoby zasłużone dla kultury czy sztuki już tak popularne nie są. Ostatnio zmarł Stanisław Barańczak. Jego profil na FB to „strona generowana automatycznie w oparciu o zainteresowania użytkowników serwisu Facebook. Nie jest powiązana z żadnymi osobami związanymi z tematem ani przez nie zarządzana.” Tę stronę lubią 2533 osoby. Zuzanna M, która wraz ze swym przyjacielem zabiła jego rodziców, odcinając żyjącemu jeszcze i broniącemu się ojcu chłopaka rękę i wydłubując temuż ojcu palcem oko, w kilka dni po zbrodni zyskała na FB, na którym ma fanpage pod pseudonimem Maria Goniewicz, gdyż pod takim nazwiskiem wydala tomik wierszy, ponad 8 tysięcy polubień osiągając tym samym prawie 11 tysięcy fanów. Dla porównania nasza noblistka Wisława Szymborska, w chwili gdy piszę te słowa, ma ich „tylko” 9482, a drugi nasz noblista Czesław Miłosz (strona wygenerowana automatycznie, jak ta Stanisława Barańczaka) 10793.

Owszem, po artykule w jednym z tabloidów, gdy dziennikarze zwrócili uwagę, że oficjalny profil morderczyni  Rakowisk w ciągu kilku dni od zbrodni polubiło ponad 8 tysięcy osób i należy zastanowić się nad kondycją społeczeństwa, liczba fanów autorki tomiku „33” zmalała. Podobno Zuzanna M., nomen omen córka profesor z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach, popełniła tę zbrodnię, by ten jej tomik wierszy zyskał na popularności. O ironio profil Marii Goniewicz polubili także niektórzy moi znajomi. Być może dla żartu, ale to też mi dało do myślenia. Coraz częściej stwierdzam, że powtarzane przeze mnie wielokrotnie jak mantra powiedzenie świętej pamięci Stanisława Lema „Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie zajrzałem do Internetu.” jest nie tyle prawdziwe ile wręcz przerażająco prawdziwe.

Ostatnio zastanawiam się czy nie przestać tu zaglądać. Ale podobno jak nie ma cię w Internecie i na Facebooku to znaczy, że nie żyjesz. A ja w sumie kocham życie. Choć z drugiej strony… ktoś powie, że Stanisław Barańczak, Wisława Szymborska i Czesław Miłosz nie żyją, a są w Internecie. Mnie jednak do nich daleko. Tak samo jak i do Marii Goniewicz, której profil lubi pięć razy tyle osób co mój. Zwłaszcza od kiedy zamordowała dwoje ludzi. Brutalny ten świat lajków, prawda?

PS Proszę broń Boże nie pomyśleć, że utyskuję na małą liczbę swoich fanów. Tak naprawdę wystarczą mi Panicz Syn, Ulubiony i oba szczury, choć te ostatnie kompletnie niepiśmienne. Ja tylko stwierdzam fakty. No i z tym Barańczakiem przykre.

Print Friendly, PDF & Email

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...