Szliśmy ostatnio z Ulubionym Krakowskim Przedmieściem i zajrzeliśmy do galerii Kordegarda. Pod koniec lipca otwarto tam specjalną wystawę. Przygotowała ją Fundacja Form i Kształtów. Wystawa nosi tytuł: „Mobilne pomniki”. „Mobilne pomniki to symbole Warszawy (pomniki i budynki) przetworzone w łatwe do przenoszenia i transportu obiekty, które mogą promować stolicę Polski w każdym innym mieście, w kraju i za granicą.” – tyle materiały promocyjne.
Są więc:
- Mobilny Pałac Kultury – przyczepiany do dachu samochodu. Można go będzie zabrać ze sobą do Barcelony, Paryża czy Lizbony oswajając obcokrajowców z symbolem Warszawy.
- Fluorescencyjna Kolumna Zygmunta, która mogą przetestować rowerzyści.
- Oraz…. pomnik Warszawskiej Syrenki na kółkach, który, dzięki doczepianej lince można zabierać ze sobą na spacer.
I właśnie z tej ostatniej oferty skorzystaliśmy. W spacerze towarzyszyła nam koleżanka Ewa – twórczyni marki odzieżowej „Polski leń”. Postanowiliśmy rzecz potraktować z przymrużeniem oka, bo w końcu jak inaczej traktować zabieranie pomnika na spacer? I tak spontanicznie wzięliśmy Syrenkę na Krakowskie Przedmieście. Ponieważ błyskawicznie okazało się, że mimo iż jest nas troje prowadzenie syrenki nie należy do łatwych czynności, więc… wzięliśmy ją jedynie „na siusiu”, (bo w końcu prowadzona jest na świeże powietrze, jak pies na smyczy) i „na wódkę”, (bo obok jest lokal „Przekąski Zakąski”). Nazwaliśmy to spacerem „na odlew i wlew”.
Dość szybko okazało się, że z poczuciem humoru u nas (w sensie: w społeczeństwie) słabiutko. Przed pałacem prezydenckim Syrenka wzbudziła lekki popłoch wśród strażników, choć przecież kordegarda vis a vis i na pewno niejeden przechodzień Syrenkę już wyprowadzał. Przechodnie też byli skonsternowani. Wszelkie próby wyjaśnienia, że pomnik został wyprowadzony „na siusiu” nie spotkały się z właściwym zrozumieniem. W „Przekąskach zakąskach” najpierw tez doszło do konsternacji. Gdy stanęliśmy w progu powiedziałam:
– Dzień dobry. Czy możemy wejść z Syrenką na lufę? Na siusiu już była, więc teraz chcieliśmy dla postawić jej kielicha. Jest pełnoletnia. Od kilkuset lat jest w herbie Warszawy…
Patrzyły na nas szeroko rozwarte oczy obsługi, która rozpogodziła się dopiero wtedy, gdy powiedzieliśmy, że chcemy tylko wejść do środka i zrobić zdjęcie z Syrenką przy barze. Uff! Chcemy tylko tyle! Zdjęcia zostały zrobione – czytelnicy mogą je obejrzeć. Pozostają otwarte pytania:
- Czy my w ogóle potrafimy się bawić. W końcu akcja wędrowania gdzieś z pomnikami ma być formą zabawy.
- Jeśli ma to być na poważnie. To jak na poważnie wyprowadzić na spacer tekturową replikę pomnika?
- Czy nie ma w nas czegoś takiego, jak strach przed żartem w imię pospolitego: „Co ludzie pomyślą?” A przecież na to nigdy nie mamy wpływu.
Na zdjęciach poniżej wyprowadzamy Syrenkę…