Pomiędzy ustawkami a brzegiem obciachu

Spread the love

Kilka dni temu Krystyna Janda napisała na blogu o ustawkach celebrytów z paparazzi. Słyszałam o tym dość dawno. Nawet kiedyś znajoma sugerowała mi, że sprzedaż moich książek, by się zwiększyła, gdybym trafiła na Pudelka, a potem poinstruowała jak to zrobić. (Mam założyć kilkadziesiąt fikcyjnych kont i z każdego słać donosy ze zdjęciami.) Pomijam, że to głupie, obciachowe i mnie nie interesuje. Znajoma zapomniała o jednym. By książki się sprzedawały muszą fizycznie być łatwo dostępne na rynku. Ja od wielu miesięcy dostaję od ludzi pytania: „gdzie kupić”, bo jak się okazuje nie ma ich w Empiku czy księgarniach Domu Książki. Innymi słowy nie ma tak, że moje publikacje leżą i ich nikt nie kupuje. Jest tak, że chętni na zakup są, tylko książki są w wybranych hurtowniach czy księgarniach. Ja do sprzedaży książek nie potrzebuję ustawek i artykułów w tabloidach. Potrzebuję dobrego handlowca, który zadba, by moje publikacje były wszędzie. Podobnie z innymi pisarzami. Większości z nas nie zależy, by rozpoznawano nas na ulicy, ale by nas czytano. Dlatego ja piszę: książki, bloga itd. Nie interesuje mnie moje zdjęcie gdzieś tam z komentarzem jakimś tam. Cenię sobie fakt, że jestem cały czas jednak anonimowa. 

Inaczej zapewne jest z tymi, których domeną nie jest słowo, a ich własna postać, czyli np. są modelami, aktorami czy prezenterami. Ci muszą sprzedawać twarz. Paradoksalnie, jak to napisała Krystyna Janda, na ustawki z paparazii nie decydują się ci o wielkim dorobku. Spójrzmy prawdzie w oczy: Ile było wpisów na Pudelku o samej Krystynie Jandzie, Muńku Staszczyku czy Kaziku Staszewskim? Nie za wiele. A jeśli już, to nie były to zdjęcia z prywatnego życia. Inaczej jest z osobami o trochę, a nawet sporo mniejszym dorobku. To właśnie ich pełno na plotkarskich portalach i w tabloidach. Często zamiast pracować wolą się lansować.
Jeden z moich kolegów prezenterów marzy o byciu celebrytą. Sam sobą jest zachwycony, skupiony mocno na urodzie i ewidentnie nie ma do siebie dystansu, choć mówi, że ma. Trudno go nie lubić, bo kiedy raz prosto w twarz powiedziałam mu, że mam wrażenie, że po powrocie do domu z pracy rozbiera się do naga i onanizuje przed lustrem pod własne odbicie, odparł:
– Przebóg! Zostałem rozpoznany!
Jak więc jego i jego narcyzmu nie kochać? Narcyzm ma jednak pewne granice, których przekroczenie jest moim zdaniem obciachem. Dziś, przez zupełny przypadek, znalazłam tego właśnie kolegi Fanpage na Facebooku. Chętnie zacytowałabym treść całości, ale nie chcę go zdekonspirować. Umówmy się, więc, że nazywa się on „Jan Józef Kowalski”. Treść strony fanów, (których wg. stanu na dziś ma 34, słownie: trzydziestu czterech) brzmi: „Nieoficjalny fanpage kultowego prowadzącego „nazwa programu”. Strony nie prowadzi Pan Jan Józef Kowalski a jego fani:)”
Jest też biografia, z której możemy dowiedzieć się, jaki jest dorobek kultowego prowadzącego, że tu i tam był reporterem, nawet śledczym i sejmowym, a na końcu zdanie, które mnie zmasakrowało: „Jednoosobowa telewizyjna orkiestra, zawsze na posterunku i zawsze z nienagannie ułożoną fryzurą.” Najgorsze jest to, że dalej… jest już tylko tragicznej.
Na Fanpage’u był wpis zrobiony przez „Jana Józefa Kowalskiego” zwykłego użytkownika Facebooka, który to wpis brzmiał: „Szanowni Państwo, dziękuję za stworzenie tego profilu. Czy to byłby kłopot, jeśli poprosiłbym o dopisanie, że nie jest to strona oficjalna prowadzona przez mnie? Pozdrawiam serdecznie.”
I  fanpage’owy Jan Józef Kowalski odpowiedział: „Nie ma problemu Panie Janie :)”
A prywatny Jan Józef Kowalski odparł: „Bardzo dziękuję! :)”
Widziałam wiele Fanpage’ow zrobionych przez fanów i nie widziałam, by ktokolwiek, kogo profil dotyczy, zabiegał, żeby zaznaczyć, ze jest to nieoficjalne itd. Sama Krystyna Janda takich profili ma wiele. Taka jest cena bycia znaną aktorką. Ona pisze tylko na profilu oficjalnym a pozostałymi się nie przejmuje.
Ktoś powie, że to aktorka, że dojrzała kobieta itd. To przejdźmy do prezenterów, ta sama branża co „Jan Józef Kowalski”. Kinga Rusin, która jest prezenterką też ma i oficjalny profil i kilka nie oficjalnych Fanpage’ów. Nie widziałam, by na którymkolwiek nieoficjalnym odzywała się i prostowała cokolwiek. No, ale… opisy jej osoby na tych Fanpage’ach nie są tak narcystyczne, jak u Jana Józefa Kowalskiego. Są tam między innymi cytaty z Wikipedii, czego w przypadku Jana Józefa być nie może, bo na łamy wolnej encyklopedii jeszcze nie trafił. Faktem jest, że gdyby chciał prowadzić oficjalną stronę, musiałby coś robić poza wyglądaniem, jako prezenter. Kinga Rusin m.in. prowadzi firmę kosmetyczną i bloga. Może rzadko zamieszcza nowe wpisy, ale jednak!
Tez mam oficjalną stronę na Facebooku. Jest ona prowadzona i przeze mnie i przez agentkę i przez wydawcę. W końcu chodzi o to, by czytelnik mnie czytał. Proste, prawda? Chcę, by ci, którzy mnie czytają też mieli ze mną kontakt, ale niekoniecznie chcę ich mieć wśród znajomych. W końcu na Facebooku prowadzę czasem luźne bardzo dysputy. Na profilu oficjalnym zamieszczane są linki do wpisów na blogu, zdjęcia ze spotkań autorskich i linki recenzji lub ich skany z gazet.
Czemu to wszystko porównuję? Chcemy być skromni – bądźmy. Chcemy się czymś chwalić i uważamy, że mamy czym – chwalmy. W końcu nikt nie tworzy dla siebie! Aktor nie gra w domu przed lustrem. Pisarz nie pisze do szuflady. Jeśli jakiś mówi, że pisze dla siebie to jest albo zakłamanym głupkiem, albo chorym psychicznie grafomanem. Jednak chwalenie się i udawanie, że to nie ja, uważam za obciach naprawdę straszny. Pozorowanie, że ma się fanów jest czymś moim zdaniem tak żałosnym jak ustawka z paparazii.
Kilka lat temu opisywałam historię chłopca, który przyszedł do nas na praktyki, nagrał jednego stand up’era i gdy został on wyemitowany do redakcji przyszedł list, ze widz prosi o więcej tego młodego reportera na ekranie. Tamten chłopiec miał 20 lat. Ten ma więcej, ale rozumu tyle samo. A może narcyzm na tyle ten rozum odbiera, że z wiekiem go nie przybywa? Teraz czekam na ustawki Jana Józefa z paparazzi. Zawsze to łatwiejsze niż wzięcie się do roboty. Najgorsze jest to, ze facet ma potencjał i marnuje czas na takie bzdury.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...