Farsz do pieroga

Spread the love

 

Nie dalej jak wczoraj, jeden z kolegów pracujących w redakcji „Wiadomości” przyprowadził do naszego newsroomu wycieczkę studentów. Poprosił mnie, bym powiedziała im coś ciepłego. Ponieważ okazało się, ze słowa: „zupa”, „bigos” i „herbata” są dla nich za mało ciepłe, więc powiedziałam coś tam o pracy w telewizji i newsach. Między innymi to, ze mój ojciec nazywał telewizję maszynką do mielenia ludzkiego mięsa, a ja z roku na rok coraz bardziej przekonuję się, że jest to prawda. Wczoraj zmieliło mnie na farsz do pierogów.

Miałam wielkie ambitne plany napisać arcyciekawą anegdotę, bo to, co spotkało mnie w pracy na wczorajszych zdjęciach jest czymś i śmiesznym i tragicznym. Gdybym, nie miała poczucia humoru pewnie bym ryczała, a tak… tylko przez kilka minut łzy mi pociekły. Trochę z bezsilności, a trochę ze złości. Niestety więcej napisać nie mogę, bo… żeby było to dla ludzi naprawdę zabawne, pouczające i jakieś tam jeszcze, musiałabym podać trochę szczegółów, a wtedy mógłby to przeczytać ktoś, kto zidentyfikowałby bohaterów mojej anegdoty i np. pozbawił ich pracy. To zaś absolutnie nie jest moim celem. Tak więc ta śmieszna poniekąd i poniekąd tragiczna historia przynajmniej na razie nie ujrzy światła dziennego. A może napiszę ją z datą publikacji za dwa lata? Wtedy już będzie jakieś przedawnienie.

Zdradzę  tylko jedno. Wczorajszy dzień tak mnie zmęczył, że gdy wróciłam do domu i wlazłam do łóżka z przyjemnością obejrzałam koniec filmu „Milczenie owiec”. Tak tak! Tego thrillera z Jodie Foster o kanibalach, psychopatach itd. I co najgłupsze, okazało się to dla mnie niezwykle odprężające. Czy nie jest to jakaś paranoja? Najgorsze było to, że film się skończył, ja choć byłam nieprzytomna ze zmęczenia, zasnąć… nie mogłam. Słuchałam oddechu Ulubionego, chrapania psa, odgłosów z pokoju syna, który po nocy gadał z kimś przez skype’a i próbowałam liczyć barany. Po setnym którymś dałam sobie spokój. A potem zaczęłam analizować. Skąd ja, farsz do pieroga, potrafię liczyć. Czemu ja, farsz do pieroga analizuję. Tych pytań „czemu” i „skąd” było jeszcze więcej. Nie wiem przy którym zasnęłam. Choć może, jako farsz do pieroga po prostu zostałam zjedzona.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...