Po wczorajszej aukcji w salonie aukcyjnym DESA, fotografii Miltona H. Greena (z kolekcji, której właścicielem był ostatnio likwidator FOZZ), przedstawiających m.in. Marilyn Monroe, ośmielam się twierdzić, ze kryzysu finansowego w Polsce nie ma. Gdy przed dwudziestą opuszczałam salon (musiałam przecież napisać tekst, zmontować materiał i wyemitować go na antenie) nie znałam wyników aukcji. Jednak rozmowy z ludźmi, którzy byli przygotowani na zapłacenie dziesięciu tysięcy za zdjęcie gwiazdy kina, dały mi do myślenia. Nie jest źle. Skoro są tacy, których na to stać, to może znaczyć, że ględzenie o kryzysie być może jest mydleniem nam wszystkim oczu.
Zdjęć było dokładnie 237. Ceny wywoławcze od 500 złotych. Najdroższe, przedstawiające Marilyn Monroe w słynnej za małej sukni ślubnej poszło za 60 tysięcy złotych, a ponieważ akurat jego cena wywoławcza wynosiła dwa tysiące, więc wynika z tego, że osiągnęło 30-krotne przebicie. Wszystkie fotografie sprzedano za ponad 2 miliony 400 tysięcy złotych. I niech mi ktoś powie, że ludzie nie mają pieniędzy. Niektórzy mają! Naprawdę! W domu aukcyjnym tłok był taki, że zajęte były parter, antresola i piętro, że o schodach tylko wspomnę! Na antresoli oddychać się prawie nie dało, bo miłośnicy fotografii Miltona H. Greena przybyli do domu aukcyjnego naprawdę tłumnie. Udział w licytacji potwierdziło 500 osób! A wielu miało ze sobą osoby towarzyszące. Aukcja trwała ponad pięć godzin i zakończyła się późno. E-maila z informacjami podsumowującymi licytację dostałam przed drugą w nocy!
Proszę czytać ten tekst z przymrużeniem oka i w ewentualnych listach do mnie o kryzysie nie powoływać się na badania ekonomiczne itd. Marilyn chyba wie lepiej, prawda? W końcu złamała niejedno serce. Co tam więc portfel!