Takie jak ma sąsiad tylko większe, czyli Janko Muzykant XXI wieku

Spread the love

Któż nie zna zakończenia sienkiewiczowskiego Janka Muzykanta?
„…powrócili państwo do dworu z Włoch wraz z panną i kawalerem, co się o nią starał. Kawaler mówił:
– Quel beau pays que l’Italie.
– I co to za lud artystów. On est heureux de chercher lá-bas des talents et de les protéger… – dodała panna.
Nad Jankiem szumiały brzozy…”
Dziś, w XXI wieku nic się w tej sprawie nie zmieniło. Nadal cudze chwalimy swego nie znamy. Nadal zachwycamy się artystami gdzieś tam w świecie, a tych u siebie nie doceniamy. Dlatego umierają w opuszczeniu lub duchowym i artystycznym osamotnieniu. To moje wnioski po historii życia Zbigniewa Nasiorowskiego, nad którym też, jak nad Jankiem Muzykantem, szumią już brzozy. Poniedziałkowa pośmiertna aukcja jego prac, którą poprowadziłyśmy wraz z Miłką Skalską, trwała do północy. Choć prace artysty przez trzydzieści lat kupowała zagranica w Polsce nie cieszył się zainteresowaniem. A przecież był nie tylko jedynym w kraju, ale i na kontynencie twórcą malującym na szkle unikalną angielską osiemnastowieczną metodą. Nie miał na czynsz, nie miał na życie, były miesiące, kiedy zarabiał dwieście złotych. Wpadł w depresję i odebrał sobie życie. Nie pozostawił po sobie uczniów. Jego prace wiszą w Białym Domu, a także u Nelsona Mandeli, Helmuta Kohla i u wielu osób za naszymi granicami. W Polsce zdobią ściany nielicznych domów. Tuż przed aukcją, prosto z lotniska do Staromiejskiego Domu Kultury przyjechała pani, która mieszka na stałe we Francji i w pracowni Nasiora bywała wiele razy. O śmierci artysty i aukcji dowiedziała się z telewizji.
Cóż… jesteśmy narodem zarozumialców. Twierdzimy, że znamy się na sztuce, że mamy świetny gust, a tymczasem… przeciętny Polak lubi mieć na ścianie to samo co sąsiad tylko większe, droższe i bardziej kolorowe. Polski dorobkiewicz i inteligent w pierwszym pokoleniu, który – jak to świetnie ktoś powiedział, a ja ostatnio cytowałam – 'pracą fizyczną już się brzydzi, a do umysłowej jeszcze się nie nadaje’, woli beznadziejny obraz olejny aniżeli świetną grafikę. A wieszanie sobie na ścianie czegoś, czego nie widział w żadnym innym domu, uważa za totalną głupotę. I tu jest pies pogrzebany. To przyczyna, dla której każdy, kto robi coś rzadkiego ma trudniej niż epigoni. A przeciętny Janko Muzykant kończy na cmentarzu.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...