Zacznijmy od Orgelbranda

Spread the love

Tak, jak historia literatury nie zaczyna się od Harry’ego Pottera, filmu od Matrixa, a Warszawy od budowy Pałacu Kultury tak encyklopedia nie zaczyna się od Google’a. W Polsce już sto pięćdziesiąt lat temu wyszła wielka Encyklopedia Powszechna, której wydawcą był Warszawski drukarz – Samuel Orgelbrand. Człowiek, który zmienił bieg historii stołecznych wydawnictw. Dziś uroczyście obchodzono dwusetlecie jego urodzin.

To moja zapowiedź ze studia napisana dziś dla Telewizyjnego Kuriera Warszawskiego. Wywalczyłam, by móc zrobić ten temat, bo dla mnie Orgelbrand był i jest szczególny. W moim domu był od zawsze. To z tej encyklopedii uczyłam się znaków zodiaku dowiadując się, że kiedyś nie było takiego znaku jak Skorpion. Orgelbrand zamieścił nawet stosowny wierszyk systematyzujący Zodiak. Pamiętam go do dziś:

Baran idzie przed Bykiem
Po Bliźniętach Raki
Lew przed Panną uchodzi
To są letnie znaki
Waga waży gwiazdozbiór
Strzelec zimnem grozi
Koziorożec ląd wiąże
Wodnik Ryby mrozi.

Orgelbrand był pomocny, gdy okazało się, że musze nosić okulary. Napisałam o tym zresztą w swojej książce „Sisiorek i Miamol, czyli jak zostałam pisarką”…

„Okulary mi nie przeszkadzały, bo lepiej dzięki nim widziałam, ale dość szybko zorientowałam się, że w nich jestem inna, a dzieci nie lubią innych. Zaczęło się w przedszkolu, z którego wróciłam do domu z pytaniem, co to znaczy okularnik. Mama od razu domyśliła się, o co chodzi, ale chyba udawała, że nie wie, bo jej wyjaśnienie brzmiało, że jest to wąż. W encyklopedii Orgelbranda pokazała mi rysunek przedstawiający takiego węża. To mi w ogóle nie pasowało. Wąż? Ja? Na szczęście dzieci w przedszkolu po jakimś czasie przyzwyczaiły się do moich okularów.”

To w tej encyklopedii chciałam sprawdzić, czym są choroby weneryczne, o czym też w swojej książce napisałam, a tu nie tak dawno cytowałam. 

Orgelbrand był też pomocny już w czasach Internetu, kiedy pewien znajomy próbował mi wmówić, że Maximus – bohater filmu „Gladiator” Ridleya Scotta istniał naprawdę. To dzięki Orgelbrandowi, który opublikował pełen życiorys cesarza Komodusa, z którego wynikało, że jednak nie zginął na środku Koloseum w walce z gladiatorem, a padł trupem zasztyletowany w koszarach, udało mi się swojego interlokutora przekonać (choć z trudem, bo jak coś jest stare, jak Encyklopedia Orgelbranda, to może mało wiarygodne), że nie wszystko co w amerykańskim filmie musi być prawdą. Dziś jednak nie musiałabym podpierać się Orgelbrandem, bo nawet Wikipedia napisała, że Maximus to postać fikcyjna.

Paradoksalnie wiele haseł Encyklopedi Orgelbranda jest nadal aktualnych. Wszystkie życiorysy postaci historycznych, pisarzy, malarzy przecież się nie zmieniły. A że np. Kamionek to już nie wieś pod Pragą, a Wilanów to nie majątek o milę od Warszawy to inna sprawa.

Dziś Orgelbrand ma skwer w centrum Warszawy. Jak na człowieka, który dał gnębionym pod zaborami Polakom pierwszą nowoczesną Encyklopedię Powszechną to trochę mało, ale z drugiej strony… kto dziś wie kim był Samuel Orgelbrand? Pierwsze skojarzenie jednego z kolegów było – Żyd. A pewna pani w pewnej wielkiej Bibliotece Publicznej, takiej z egzemplarzem obowiązkowym, nie była w stanie powtórzyć jego nazwiska, choć jesli o nią idzie to naprawdę wielki wstyd.

Print Friendly, PDF & Email

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...