Poszłam wczoraj na przedpremierowy pokaz filmu „Rękopis znaleziony w Saragossie” po remasteringu cyfrowym. Pokaz zorganizowano z okazji obchodzenia roku Wojciecha Hassa. Po raz pierwszy widziałam ten film, jako dziesięciolatka i nie mogłam wprost uwierzyć, że to polskie dzieło. Nie wiedziałam wtedy co to mastershot, ale widziałam, że te sceny, w których rusza się i kamera i aktor i gra scenografia to coś niezwykłego. Oczywiście pytałam o pierwowzór. Niestety w domu była tylko wersja oryginalna jeszcze z biblioteki prababci Zosi, która bez przerwy czytała francuskojęzyczne ksiązki, a „Manuscrit trouvé à Saragosse” Jana Potockiego został przecież napisany właśnie po francusku. Nie mogłam więc tego przeczytać. Tata zresztą mówił, że to nie dla mnie. Nie dla dziesięcioletnich dziewczynek. Film to jednak był film. Jak baśń. Długa baśń. Następnego dnia po telewizyjnej emisji w szkole koledzy udawali Paszeko, a ja marzyłam, by mieć kiedyś kielich czaszkę, który przerażał i kusił.
Widziałam potem „Rękopis znaleziony w Saragossie” jeszcze kilka razy. Teraz po remasteringu film okazał się być jeszcze bardziej baśniowy. Znów urzekł mnie i nagle okazało się, że dopiero teraz zauważyłam, że jest czarno-biały. Jak to się stało, że w mojej pamięci był kolorowy? Czy to zasługa zdjęć Mieczysława Jahody? Czy tych wielkich mastershotowych ujęć, od których dech zapiera, a których dziś nikt nie stosuje, bo zepsuto nam smak i gust serialami z TVN?
Martin Scorsese, Francis Ford Coppola, David Lynch, czy Lars von Trier uważają, że to jeden ze stu najlepszych filmów światowej kinematografii i… wcale im się nie dziwię. Dziś cały dzień nie mogę się skupić ani na pracy telewizyjnej, ani na pisaniu ani na czytaniu książki, bo ciagle myslami tkwię w świecie wykreowanym przez Potockiego, a pokazanym światu przez Hasa. Niestety bawić się w udawanie Paszeko już mi nie wypada. Nadal jednak marzę o kielichu czaszce i ciągle myślę o tym, że to wielka szkoda, że nie można zajrzeć na plan filmu. Ale cóż, w końcu to obraz starszy ode mnie, bo od jego pierwszej premiery minęło 45 lat.