Co z tym poczuciem humoru?

Spread the love

Byliśmy ostatnio w Krakowie. Zwiedzaliśmy m.in. Wawel, który postanowiliśmy opuścić tzw. Smoczą Jamą. Humor nam dopisywał, cały czas żartowaliśmy, ale im częściej żartowaliśmy tym bardziej okazywało się, że z poczuciem humoru w narodzie coraz gorzej. Na przykład w Muzeum Katedralnym z kamienną twarzą powiedziałam pracownikom, że do ekspozycji mam uwagę. Na wystawie były m.in. białe, skórzane buty z herbem papieskim. Powiedziałam, że powinien być podany numer buta, bo ciekawi mnie jaki numer buta miał papież. Usłużnie odpowiedziano nam, że buty mają nr 43, ale były na Papieża za duże. Ulubiony na to odparł, że to świetnie, bo to jego numer i chętnie by przymierzył. Muzealnicy byli oburzeni propozycją. Cóż… nie pierwszy raz przekonuję się, że choć papież Polak miał poczucie humoru, to jego miłośnicy najwyraźniej nie bardzo.

Gdy wchodziliśmy do dzwonu Zygmunta i jakaś pani jęknęła, że boi się tych schodów. Cóż, są wyrobione i ich drewniane stopnie są mocno poprzecierane. Podpowiedziałam, by szła na czworakach. Pani się obruszyła i popatrzyła ze dezaprobatą. Najgłupsze, że akurat to nie było z mojej strony żartem. Sama tak kiedyś do dzwonu Zygmunta szłam i to pani powiedziałam. Po drodze było jeszcze kilka historii, gdy ktoś się nadymał jak balon, zamiast odpowiedzieć uśmiechem lub olać. Między innymi w szalecie. Ktoś zapukał do drzwi kabiny, w której byłam, a ja zgodnie z najświeższym i moim zdaniem przezabawnym pomysłem Ulubionego, zamiast powiedzieć „Zajęte” spytałam: „Kto tam?” Nikt się nie odezwał, ale kiedy wyszłam spojrzało na mnie kilka par oczu. Z najwyższą niechęcią i pogardą.

Wreszcie poszliśmy do Smoczej Jamy. Wchodząc spytałam kasującego bilety pana, czy jest to bezpieczne, bo słyszałam, że smok porywa dziewice i się boję. Pan – jako jedyny napotkany na drodze – miał poczucie humoru i zapewnił, że nie mam się czego obawiać, bo smok jest zamknięty. Niestety w połowie schodów natknęliśmy się na drugiego pana pana z latarką. Gdy spytałam: „Czy to pan jest tym słynnym wawelskim smokiem?” Usłyszałam pełen oburzenia wykład o tym, że smok jest bzdurą wymyśloną dla dzieci, a tu jest do obejrzenia tylko jaskinia krasowa.

I tak nie wiem, czy to zmęczenie, aura, jesień, sytuacja ekonomiczna kraju czy może jeszcze coś innego czyni z nas ponuraków?

Najdziwniejsze jest to, że tydzień wcześniej byliśmy w Chełmie. Przewodnik po kopalni kredy miał ogromne poczucie humoru. Byliśmy nim i wycieczką zachwyceni. Gdy żartowaliśmy z księdzem wpuszczającym na wieżę na wzgórzu katedralnym – też było wesoło. Nie wiem więc, czy rzecz nie dotyczy tylko Krakowa?

Gdy miałam naście lat i wysiadałam w Krakowie z pociągu zawsze witał mnie napis: „Witajcie kmioty ze stolicy”. Bardzo mnie bawił. Sprawiał, że czułam się w Krakowie jak w domu. Pewnego dnia napis zniknął. Czyżby wraz z nim zniknęło poczucie humoru Krakusów?

Z dzieciństwa pamiętam piosenkę.

„Krakowiaczek jeden
miał koników siedem
pojechał na wojnę
ostał mu się jeden.
Siedem lat wojował
szabli nie wyjmował
szabla zardzewiała
wojny nie widziała.
Krakowianka jedna
miała chłopca z drewna,
a dziewczynkę z wosku,
wszystko po krakowsku.”

Ostatnia zwrotka miała też wersję:

„Krakowianka jedna
miała chłopca z drewna
potem sobie z ciała
drzazgi wyciągała.”

Przyznam, że po tej ostatniej wizycie w Krakowie bałabym się tam zaśpiewać to komuś obcemu, bo jeszcze się oburzy?

Na zdjęciach Katedra Wawelska w Krakowie i Katedra Chełmska.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...