Wbrew pozorom, czas pandemii i przymusowej izolacji, to dla mnie dobry czas. Oczywiście pod warunkiem, że nie myślę bez przerwy o odwołanych spotkaniach autorskich i wynikających z tego tytułu stratach finansowych. Staram się po prostu ten czas wykorzystać maksymalnie na pisanie, czytanie i… wszelkie możliwe zajęcia, które można i trzeba wykonywać w domu, ale też i na te, na które normalnie nie bardzo mam czas. Z tego powodu rzadziej zaglądam na blog. Co robię? Postanowiłam podzielić się zrobionym przez siebie spisem rzeczy, którymi się zajmuję (poza rzecz jasna sprawami stricte domowymi – typu sprzątanie, zmywanie, pranie, zakupy, gotowanie).
- Piszę (książkę, artykuły, eseje etc.),
- Czytam,
- Szydełkuję,
- Robię na drutach,
- W trakcie ostatnich dwóch czynności oglądam filmy w TV lub w internecie,
- Skanuję i podganiam sprawy na portalu genealogicznym,
- Uzupełniam (aktualizuję, poprawiam etc.) swoje strony internetowe,
- Porządkuję książki w domowej bibliotece i wklejam ex-librisy w środek tych, w których nie były wklejone.
Czy teraz jasnym jest czemu nie mam czasu na pisanie na blogu? Zresztą… O czym tu pisać, gdy człowiek niemal nie wychodzi z domu. A przecież absurd wynika z reguły z tego, że mamy do czynienia z drugim człowiekiem. Ja mam do czynienia tylko z Ulubionym. A może aż? W izolacji podobno najbardziej doskwiera samotność. Ja na szczęście samotna nie jest. A gdybym nawet była… Mam co robić. Patrz… wyżej.
A na zdjęciach to co można sfotografować, czyli moje ostatnie robótki ręczne wykonane w przerwach w pisaniu. W dziewiarstwie pomagają mi… jamniczka Frytka i kotek Szarlotek.