W związku ze zbliżającym się momentem, kiedy „LO-teria” ujrzy światło dzienne w postaci I wydania, mój wydawca, czyli wydawnictwo Nowy świat zamieściło w sieci niepublikowane fragmenty powieści w postaci e-booka.
E-booki to ponoć przyszłość literatury. Nie powiem, podobają mi się. Nie zajmują miejsca, można dzięki nim czytać książki na ekranie telefonu komórkowego w różnych miejscach tylko… mają jedną wadę. Jak wyczerpie się bateria i to w połowie lektury, a my nie mamy możliwości podładować komórki, to…, co wtedy? No i jak to czytać w wannie? Przyznam, ze wiele razy łaziłam z komórką do wanny i podczytywałam w niej „małe conieco”, ale zawsze towarzyszył temu pewien lęk, że gdybym utopiła komórkę automatycznie pozbawiłabym siebie nie tylko możliwości doczytania, ale i… kontaktu ze światem. Dlatego zdecydowanie wolę papierowe książki. Jednak w czasach, gdy rzadko chodzimy do księgarń, gdy częściej kupujemy przez internet warto zobaczyć, jakie jest to coś, co chcemy przez Internet kupić. I chyba temu maja służyć te e-bookowe fragmenty w sieci. Przyznam, że sama też podczytałam e-booki innych książek. Fajna sprawa. Niestety znów widzę tez zła stronę. Ileż rzeczy mnie zainteresowało, ileż książek chętnie bym kupiła. Tylko… kiedy to przeczytać i… gdzie to trzymać? I bez tego bez przerwy coś czytam. No, ale cóz… od małego to, co najbardziej lubiłam – to ksiązki. Czyż nie dlatego zostałam pisarką?