Kto z nas zdziera? Era!

Spread the love

Nigdy nie myślałam, że to napiszę. Przecież zawsze byłam wierna jeśli powiedziałam tak… Tyczyło to zarówno ludzi, jak i instytucji. A jednak! Po trzynastu latach „małżeństwa” zdecydowałam się na „rozwód” z Erą. Powód banalny i przyziemimy – pieniądze. Moje miesięczne rachunki z tytułu abonamentu były kosmiczne. Jako stała abonentka naiwnie myślałam, że wszyscy takie płacą i nie wnikałam. Przez przypadek w rozmowie z przyjacielem wyszło, że jednak nie… Gdy zaczęłam się dopytywać i dowiedziałam się, że znajomi w innych sieciach płacą jedną czwartą tego co ja i mają lepsze warunki, załamałam się. To tak traktuje się klienta z 13-letnim stażem? Postanowiłam porozmawiać z biurem obsługi. Niestety czterokrotne rozmowy, by zmienić warunki umowy nie odniosły rezultatu, bo wszyscy upierali się, że umowa jest podpisana. (Jakbym nie wiedziała.) Próby tłumaczenia, że w chwili podpisywania umowy moja sytuacja finansowa była lepsza niż obecnie, spełzły na niczym. Gdy pewien konsultant o niezwykle patriotycznym nazwisku w sposób mentorski powiedział mi, że trzeba być osobą odpowiedzialną i gdy się podpisało umowę płacić, a nie próbować renegocjacji (jakby to była zbrodnia) i, że on „takich skamleń wysłuchuje codziennie” wzięłam do ręki kalkulator, a potem… podjęłam decyzję. Okazało się, że bardziej opłaca mi się zerwać umowę z Erą, zapłacić 1500 złotych kary i przenieść trzy zarejestrowane na moją działalność gospodarczą numery do innej sieci. Jeśli ktoś myśli, że Era walczyła o mnie, swojego klienta, który umowę podpisał z nią po raz pierwszy w 1997 roku, to jest w błędzie. Tylko w punkcie na Pańskiej w Warszawie jeden pan napomknął, że gdybym napisała pismo, zostałaby ta sprawa rozpatrzona indywidualnie i może by mi zmieniono mi taryfę. Nie namawiał jednak do pozostania w szeregach, choć miesięcznie zarabiano na mnie ponad tysiąc złotych (teraz będę płacić niewiele ponad sto). 
I tak sobie myślę, że ta sieć ładuje ciężkie pieniądze w reklamy, w których jakiś buc prosi o najlepszy zestaw dla Krychy, a kogoś, kogo miał ze sobą przez trzynaście lat, wypluwa jak śmiecia. Kto z nas zdziera? Era! Dziwny ten polski kapitalizm i ten biznes. Mam wrażenie, że tu liczeni są klienci, którzy przyjdą, a pomijani milczeniem ci, którzy odejdą. Czy bilans ma wyjść na zero, droga Ero? Pytam retorycznie, bo odpowiedź już niespecjalnie mnie interesuje. 
Nie twierdzę, że operator, do którego przeniosłam numer spełni wszystkie moje marzenia, dlatego nawet nie napiszę co on zacz za jeden. Będę mu patrzeć na ręce. Bo nie wiem, czy skoro po 13-tu latach wierności ktoś mnie nie docenił, to czy doceni ten „nowy mąż”?

Print Friendly, PDF & Email

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...