Nie wiem, czy to było niechcący, czy zamierzone, ale gdy wczoraj poszłam do Muzeum Historycznego m.st. Warszawy na pokaz prasowy filmu „Oni szli szarymi szeregami” w reżyserii Mariusza Malca, to pół projekcji zepsuła mi warcząca za ścianą wiertarka. Kilka osób wychodziło z sali, by wiertarkę, a raczej jej operatora uspokoić, a na próżno. Warkot trochę zepsuł mi więc odbiór filmu, Na szczęście (lub niestety) nie na tyle, by nie wzruszyć się sto razy i nie zmoczyć połowy opakowania chusteczek, bo oczy w mokrym miejscu i wzruszanie się na filmach to moja specjalność.
Film to 84 minuty opowieści o szarych szeregach. Mówią prawdziwi harcerze. Teraz trochę, bo o siedemdziesiąt lat z hakiem, starsi. Opowiadają swoje przeżycia, opowiadają jak odbierali te historie, o których rozpisywała się konspiracyjna prasa, czy uwiecznił w swojej książce „Kamienie na szaniec” Aleksander Kamiński. W filmie, który jest mieszaniną dokumentu i fabuły zrekonstruowano pewne historie. Między innymi zdjęcie tablicy z niemieckimi napisami z pomnika Kopernika przez Alka Dawidowskiego, niemieckich flag sprzed Zachęty przez Janka Bytnara Rudego, odbicie więźniów z pociągu na stacji w Celestynowie czy śmierć w akcji pod Sieczychami Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”. Na marginesie dodam, że rolę „Zośki” zagrał zresztą Lesław Żurek.
Film będzie miał swoją oficjalną premierę w najbliższą sobotę podczas obchodów 77 rocznicy Akcji pod Arsenałem. I tylko mam nadzieję, że w Kinie Wisła, do którego zjadą harcerze, kombatanci i przedstawiciele władz miasta, nie będzie warczała żadna wiertarka. Ona nie tylko zakłóca odbiór, jest też dla mnie jakimś dowodem braku szacunku dla twórców filmu, jego bohaterów i samego widza.
I tylko jedno mnie jeszcze zaniepokoiło. Podczas emisji materiału o filmie okazało się, że nie wszyscy w redakcji wiedzieli kto to Jan Bytnar, Aleksy Dawidowski i Tadeusz Zawadzki… Smutno mi się zrobiło, bo mnie ich „przygodami” karmiono całe dzieciństwo i to nie tylko w domu. Także w szkole. A podobno to był głęboki i komunistyczny PRL.
Author: Małgorzata Karolina Piekarska
Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka.
Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka.
Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka.
Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...