To powiedział wczoraj dźwiękowiec, gdy wyszliśmy z domu pewnego 94-letniego pana z Błonia. Pan 17-go stycznia wszedł z I Armią Wojska Polskiego do Warszawy. Spotkałam go wiele lat temu i teraz, przy okazji 65 rocznicy tamtych wydarzeń postanowiłam nagrać. Nie było łatwo się umówić. Pan był po operacji, a żona nie chciała żebyśmy przyjeżdżali, bo jeszcze się mąż znów rozchoruje, tym razem ze wzruszenia. Powiedziałam, że zadzwonię jeszcze raz wieczorem, niech sobie oboje sprawę przegadają. Wieczorem zadzwoniłam i pani powiedziała, że mogę przyjechać, bo mąż już tym żyje, że ktoś jeszcze o nim pamięta. Dlatego wczoraj około 11-tej zjawiliśmy się w malutkim mieszkanku w podwarszawskim Błoniu, by pan opowiedział jak wkraczał do Warszawy. Nagranie trwało krótko, ale to, co pan powiedział i jak to powiedział, sprawiło, że nas zamurowało:
– Nie było ulic, nie było domów tylko gruzy. Z gruzów wyszła matka z dzieckiem na ręku. Powiedziała: „Żołnierzu! Chleba!”, a potem pokazała mi krzyż i powiedziała: „Tu leży mój mąż – ojciec naszego dziecka”. Dałem jej chleb, ucałowałem w rękę, jak własną matkę i poszedłem dalej na zachód.
Myślałam potem długo o tej wypowiedzi. Zwłaszcza, gdy na kilku portalach przeczytałam, że było to wejście kolejnego okupanta. Powiedzcie w oczy temu 94-letniemu schorowanemu panu, który nie zdążył do Armii Andersa, bo Sowieci wywieźli go dalej, że wszedł do Warszawy i dzielił się chlebem z tą samotną matką, jako okupant.
P.S. No i właśnie dlatego nie umiem pożegnać się z „Telewizyjnym Kurierem Warszawskim”. Co prawda teraz będę tam bywać tylko kilka razy w miesiącu, ale dla takich zdjęć warto przyjść do pracy w ten straszny stres nawet za te „psie grosze”.
P.S.2. Ostatnie 2 dni aukcji na Allegro na WOŚP. Zapraszam do licytacji książek, ze sprzedaży których cały dochód idzie na pomoc dzieciom z chorobami onkologicznymi.
http://aukcje.wosp.org.pl/show_user_auctions.php?uid=3073646
Tumożna licytować 5 moich książek, które podpiszę zgodnie z życzeniemzwycięzców licytacji i wyślę pod wskazany przez nich adres.