Dziś media obiegła informacja o śmierci Adama Słodowego. Zareagowałam dopiero po godzinie, gdy co chwilę wyskakiwało mi w rogu okna komputera powiadomienie, że kolejny portal informuje o śmierci „polskiego MacGyvera”. Słodowy kształtował moje pokolenie. Oglądaliśmy go wszyscy. Wszyscy też kupowaliśmy jego książkę i pożyczaliśmy ją sobie. Według jego wzoru zrobiłam m.in. tekturowego Misia Yogi, którego cztery nogi przymocowane za pomocą szpilki i korka obracały się tak, że miś „chodził”. Dlatego wrzuciłam na swój Fanpage na Facebooku link do artykułu Radia ZET zawiadamiający o śmierci i opatrzyłam komentarzem o Misiu Yogi. Kilka minut później dziennikarz Radia Dla Ciebie Piotr Łoś napisał w komentarzu, że to fakenews. Jak to możliwe? Przecież pisała o tym i gazeta.pl, i Gazeta Wyborcza i Gazeta Wrocławska i Interia, a także Radio ZET, Onet, a przede wszystkim TVP info. Przypomnę w tym miejscu, że Adam Słodowy swój słynny program „Zrób to sam” prowadził na antenie TVP. Czy TVP nie sprawdziła informacji? Nie chciało mi się w to wierzyć. I cóż…
Po jakimś czasie na stronie RDC pojawiła się wiadomość, że Adam Słodowy żyje. Brzmiała tak:
Adam Słodowy żyje. Informacja o śmierci prezentera jest nieprawdziwa” (…) – Uśmiercili go za życia – powiedział w rozmowie z RDC Maciej Rozbicki, członek rodziny Słodowego. Pan Adam żyje i dobrze się czuje, co potwierdziła żona prezentera.
I Alleluja! I niech żyje ponad 100 lat! Ale… Czemu doszło do tak strasznej sytuacji?
Na portalu TVP.Info napisano, że to „fatalna pomyłka mediów”.
Nie proszę Państwa! To nie jest „fatalna pomyłka mediów”. To kompletny brak profesjonalizmu! Nie wiem kto pierwszy podał tę informację. Z tego, co zdążyłam zobaczyć w screenach, to najwcześniej news podał portal gazeta.pl, ale mogę się mylić. Najważniejsze jest dla mnie co innego. Fakt, że niesprawdzoną informację zamieszcza redakcja informacyjna stacji, w której pracował bohater fakenewsa. To ona uwiarygadnia wiadomość. Tworzenie fakenewsów o śmierci uważam za haniebne. Zamieszczanie ich przez media bez podania źródła takiego jak informacje od najbliższej rodziny lub jakiejś organizacji czy instytucji, z którą dana osoba była związana, uważam za nieprofesjonalne. Rolą redakcji jest sprawdzanie informacji. To, że nie sprawdziła tego redakcja np. Antyradia – rozumiem, bo to lokalna stacja warszawska. Ale, że nie sprawdziła tego ogólnopolska stacja informacyjna mediów publicznych uważam za najwyższy skandal! A fakt, że jest to stacja – przedstawiciel instytucji, w której pracował Adam Słodowy ten skandal winduje w przestworza.
Sama mam teraz zwiększone niż dotychczas obawy, czy cokolwiek co czytam na portalach jest prawdziwe? Niby zawsze czytam tę samą informację na różnych portalach od prawa do lewa, ale tu wszystkie informacje brzmiały tak samo. Bohater informacji nie żyje i podawano jego życiorys. Mimo, że jestem dziennikarką, nie uważałam do tej pory, by moją rolą było sprawdzanie u źródeł informacji podawanych przez tyle profesjonalnych redakcji! Teraz mocno się zastanowię zanim cokolwiek tak kontrowersyjnego zamieszczę na swoim Fanpage na Facebooku. I tylko jedno w tym wszystkim jest pocieszające. Podobno bycie uznanym za zmarłego za życia oznacza długie życie. I tego życzę Adamowi Słodowemu.
A dziennikarzom tych wszystkich mediów przypominam. W informacji nie jest najważniejsze kto pierwszy poda coś do wiadomości publicznej. Tylko kto pierwszy poda prawdę! Prawda was wyzwoli.