Z ulicy?

Spread the love
Czytam czasem cudze blogi. Cóż zauważam? Ludzie często prowadza je na siłę. Piszą o czymkolwiek, byle pisać. Czasem portale w tej głupocie „pomagają”. Mój macierzysty onet wybiera np. „gorące tematy”. Często też na siłę. Często są one aż żenujące. Piszę o tym, bo co jakiś czas po spotkaniu autorskim zgłaszają się do mnie młodzi ludzie, którzy chcą pisać. Większość nie wie o czym. Zawsze mówię, że im człowiek starszy tym ma więcej pomysłów, bo więcej przeżył, więc wszystko przed nimi. Tematy i pomysły przyjdą z czasem. Ostatnio jednak przez zupełny przypadek, gdy siedziałam ze znajomym w kawiarni domu literatury wpadły mi w ręce wiersze i opowiadania pana w sile wieku. Były o niczym. Znajomy poeta, z którym rozmawiałam, powiedział, że to jego „uczeń” i że kilka razy delikatnie próbował mu to powiedzieć, że nie zawsze trzeba pochylać się tyle nad formą. Czasem warto nad treścią. W sumie byłam w szoku. Że można aż tak pisać o niczym. Bawić się słowami, w których nie ma treści. Historia z dojrzałym mężczyzną, który chce pisać i nie ma o czym sprawiła, że zastanowiłam się nad tym stwierdzeniem, którego tak często używamy w redakcji: „Tematy leżą na ulicy”. Druga cześć tego zdania brzmi: „Trzeba tylko umieć je podnieść”. Czyż to nie dziwne, że w czasach, gdy tych tematów i ulic nimi zasypanych jest tak wiele, cały czas zdarzają się ludzie, którzy nie potrafią nic znaleźć?
PS. Kolega z pracy miał wypadek na motocyklu. Wylądował w szpitalu. W niedzielę wraz z koleżanką poszłyśmy go odwiedzić. Nie pamiętam kiedy ostatnio ktoś ucieszył się tak na mój widok. Było to niesamowite. Cóż… w szpitalu leżał sam. Na dodatek akurat tego dnia żona nie mogla go odwiedzić. Mają miesięczne dziecko i nie miała z kim zostawić malucha. Zaś szpital to nie jest dobre miejsce dla niemowlaków. Kolega nie mógł uwierzyć, że specjalnie dla niego pojechałyśmy po zygmuntówki (nowe warszawskie ciastka) i w wolny dzień przyjechałyśmy do szpitala. Ta jego radość na nasz widok tak mnie zbiła z tropu, że tez miałam kłopot z pisaniem. Potrzebowałam wyciszenia. Może po to, by docenić czym jest przyjaźń?

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...