Nigdy nie uważałam się za poetkę. Ot, czasem coś napiszę. Kiedyś więcej – ostatnie lata mniej. Cóż… ostatnie lata poetyckie nie były. O nie! Do poezji nie tylko trzeba dojrzeć. Trzeba też przebywać wśród takich, którzy ją cenią. Niestety, gdy przebywamy w towarzystwie ludzi, którzy do poezji nie dojrzeli – wówczas poezja sama od nas ucieka. Tak było ze mną. Poezja uciekła. Dogonić ją łatwo nie jest. A jednak udało się. Wprawdzie potrzeba było do tego aż smierci, ale… poeta po to umiera, by mogła żyć jego poezja. Półtora roku temu robiłam reportaż o Księdzu Twardowskim. Zanurzyłam się więc w kwiatkach i biedronkach, ale i miłości Jezusa. Było warto. Poezja wróciła. Spotkałam nawet taksówkarza poetę.
Rok temu rozpoetyzowałam się przecierając kurz na półkach z książkami. Cóż… gdy wpada mi w ręce Gałczyński – inaczej być nie może. Jednak te moje ostatnie chwile z poezją zaczęły się od prozy. Pojechałam do Garwolina na spotkanie z czytelnikami. Wracając odczytałam przez komórkę (ach ta technika!) maila od Adama Lizakowskiego i odebrałam telefon od Aleksandra Nawrockiego, że obaj panowie są w Domu Literatury. Gdy dojechałam do Warszawy byli w Muzeum Niepodległości. Wpadłam tam jak burza. Tego mi brakowało. Godziny wśród wierszy. Potem godziny z Adamem przy kawie. Potem kwadransa z Danusią Błaszak na korytarzu i pięciu minut rozmowy z Wiesiem Ciesielskim (z którym nie widziałam się 20 lat!). Bo czasem wystarcza iskra, by znowu coś w człowieku rozpalić. Nawet jeśli wychodzi tak smutno jak mnie.
PS. W tekście wszystkie nazwiska wyboldowałam i podlinkowałam, by ci, którzy nie wiedzą o kim piszę – mogli się dokształcić. Warto!
Popiół, glina i pustka
Mam w sercu popiół
czarny pył po miłości, która okazała się mrzonką,
a trwała zbyt długo i w ogóle nie była potrzebna
rozrzucone ramiona nie mają kogo objąć
usta już dawno zapomniały jak smakuje pocałunek
ciało ogląda tylko samotna kołdra
Mam w sercu glinę
twardą i zaschniętą jak gips na złamanej nodze
jak jego umysł na świat, który mu pokazywałam
i po co mi to było?
wieczorami kulę się jak embrion
tulę psa, by słyszeć bicie czyjegoś serca
moje już nie bije
noga się zrasta po czterech tygodniach
a serce?
Mam w sercu czarną pustkę
czy jeszcze kiedyś wpuszczę do niego promyk światła?
tylko wtedy jeśli okaże się, że gdzieś jesteś
ale czy warto byś mnie szukał?
Przecież mam w sercu popiół
gdy dmuchniesz w nie – zniknę,
bo tak dzieje się z popiołem
Przecież mam w sercu glinę
gdy mocniej go dotkniesz może pęknąć
bo tak bywa z gliną
gdy nawet otoczysz płomieniem miłości
może zmienić kształt
i z serca stać się wątrobą
bo tak dzieje się z gliną
Dlatego nie wiem, czy warto byś próbował
(kwiecień 2008)