Znów nie mam czasu na czytanie…

Spread the love

Ojciec nazywał Telewizję „maszynką do mielenia ludzkiego mięsa” w odróżnieniu od Muzeum Narodowego, gdzie kiedyś pracował (ja zresztą też), a które określał jako „stojącą wodę, którą trudno spuścić”. Oj było w tych stwierdzeniach sporo prawdy. Gdy pracowałam w Muzeum miałam wiele czasu na pisanie – opowiadań, wierszy, powieści… W Telewizji czas na pisanie czegoś innego niż teksty newsów trzeba kraść. Znów wpadłam w wir pracy. Wpadłam w niego do tego stopnia, że nie zdążyłam przeczytać własnej powieści przed wysłaniem do drukarni. A nuż są tam jakieś byki? Do tej pory byki zdarzały się zawsze. Ponoć nie ma książki bez błędów. Jakie błędy zrobiłam tym razem? Nie wiem. Sprawa wyjaśni się pod koniec kwietnia, kiedy drugie, poprawione wydanie „Klasy pani Czajki” trafi do księgarń. Niecierpliwi już mogą zamawiać książkę przez sklep Merlina.

A wracając do ewentualnych błędów. „Najsłynniejszy” mój byk autorski to ten, kiedy w „Tropicielach” w cukierni (celowo to słowo podkreślam) 'Irena’ zamiast słodkich ciasteczek „florentynek” moi bohaterowie kupili… „frankfurterki”, czyli takie kiełbaski. Nie zauważył tego nikt. Do dziś żaden z czytelników chyba tego nie spostrzegł, bo nikt mi nie zwrócił uwagi. Błąd wyłapałam sama podczas jednego ze spotkań autorskich. Co teraz wyłapię? Okaże się pod koniec kwietnia.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...