Wyczytałam dziś w sieci taki tekst: „Są zwykli autorzy bestsellerów. I jest James Patterson, amerykański pisarz, który sprzedaje miliony książek i zarabia dziesiątki milionów dolarów. Ale to nie tylko pisarz, to człowiek – instytucja: rocznie na rynek trafia kilkanaście tytułów z jego nazwiskiem! Jest to możliwe, bo w ich pisaniu pomaga mu grupa współpracowników, on przekazuje im założenia dotyczące fabuły, oni muszą obudować te wizje słowami.”
Przyznam, że po przeczytaniu tego mam zagwozdkę. W Wikipedii napisano bowiem, że pisarz to: „osoba tworząca dzieła literackie (dramaty, poezję, prozę). (….) jest oficjalnie zarejestrowanym zawodem w Polsce, pisze prozą powieści, nowele, opowiadania, biografie, monografie, pamiętniki; pisze utwory poetyckie i dramaty, przeznaczone do realizacji na scenie np. w teatrze, w radiu lub w telewizji. W utworach podejmuje różnorodną tematykę, psychologiczną, romantyczną, religijną, obyczajową, kryminalno-sensacyjną. Do zadań zawodowych pisarza należy m.in. oddziaływanie estetyczne i artystyczne na czytelników poprzez opisywanie przeżyć wewnętrznych, stanów psychicznych, doznań, refleksji, poglądów za pomocą formy fabularnej, pamiętnika, autobiografii, wiersza, dramatu etc.”
Dlatego zastanawiam się, czy taki ktoś, komu w (…) pisaniu pomaga (…) grupa współpracowników, on przekazuje im założenia dotyczące fabuły, oni muszą obudować te wizje słowami.” To jest pisarzem? Bo w jaki sposób osoba, która tylko przekazała założenia dotyczące fabuły oddziałowuje estetycznie i artystycznie na czytelnika poprzez opisywanie przeżyć wewnętrznych skoro pan James Patterson sam tego nie opisuje?
I pomyśleć, ze taki Józef Ignacy Kraszewski napisał ponad 400 powieści. Zrobił to sam. Nie mając do dyspozycji nie tylko sztabu ludzi obudowujących jego wizje słowami, ale nawet komputera. To był pisarz!