Między nami pisarzami, czyli trzecia migawka z Syberii

Spread the love

Wyprawa do Irkucka to także spotkanie z tamtejszymi pisarzami. Ciekawe, ale… nie przypuszczałam, że aż tak cofnę się w pisarskiej, ale nie tylko pisarskiej obyczajowości. Najpierw nic tego nie zapowiadało.

Na spotkanie przyszło dziesięciu pisarzy. Przewodził Pan Prezes Stowarzyszenia Pisarzy Rosji w Irkucku. Na ich życzenie opowiadałam im o swoich książkach, o tym co mnie zagnało na Syberię, o prowadzonym przeze mnie Warszawskim Oddziale Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Opowiadałam więc o „Klasie pani Czajki” i jej drugiej części, o swoich młodzieżowych kryminałach, o „Kursie dziennikarstwa dla samouków”, o ostatniej książce „Czucie i Wiara, czyli warszawskie duchy”, opowiadałam też o swoich genealogicznych „zabawach” i powstałym z tego blogu oraz o monodramie Ulubionego, o którym wieczorem mieliśmy opowiedzieć. Wreszcie opowiedziałam o wydawanym przez nasz oddział SPP kwartalniku literackim „Podgląd”, którego egzemplarze im pokazałam, o organizowanych w Domu Literatury spotkaniach autorskich, o Domach Pracy Twórczej, do których jeździmy i sytuacji wydawniczej w Polsce.

Oczywiście padały pytania o liczbę członków SPP, a także o to, jak można dostać się do ich grona. Powiedziałam, że trzeba mieć minimum dwie wydane książki, dwie rekomendacje i o wszystkim decyduje komisja złożona z fachowców. Padało pytanie, co za fachowcy – mówiłam o Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk itd. Padały pytania o nakłady książek, promocje, dystrybucje, wreszcie… Pan Prezes tamtejszego Stowarzyszenia powiedział, że w Rosji z książką źle się dzieje. Wszystkiemu winien jest Michaił Gorbaczow i zachód, który rozbił cudowny Związek Radziecki.

– Przeszkadzała światu nasza potęga! I co teraz mamy? Spadek poziomu literatury! Czy pani wie, że tu jeden własnym sumptem sobie wydał książkę? Ona jest nie na poziomie! – wykrzyknął.

Zaczęłam Panu Prezesowi tłumaczyć, że na całym świecie tak jest. Że to oznacza wolny rynek. Że w Polsce też ludzie sami sobie wydają książki, choć różnie to potem bywa z dystrybucją no i poziom wiadomo, że różny. Z tego zresztą powodu większym szacunkiem otaczana jest literatura wydawana przez uznane wydawnictwa. Niemniej jednak nie można w wolnym kraju zakazać ludziom wydawania samemu sobie swoich książek. A skoro Rosja ma się za wolny kraj… Pan Prezes zaczął jednak wtedy jeszcze głośniej krzyczeć, że to co piszą ci ludzie, to się nie nadaje do czytania. Ja mu na to, że się domyślam, że wszędzie na świecie tak bywa, ale to właśnie jest uboczny skutek wolności wypowiedzi i braku cenzury. Zwróciłam mu uwagę, że wolność polega też na tym, że on nie musi tego czytać. Ja głupot nie czytam. A poza tym…, i tu użyłam koronnego argumentu, uważam, że lepiej jak ktoś pisze, nawet bardzo złe rzeczy i wydaje je za swoje pieniądze, niż miałby te pieniądze przepijać. Te argumenty zbiły Pana Prezesa z pantałyku. Pomruczał coś jeszcze, podarował mi magnes na lodówkę, wymieniliśmy się wizytówkami i… poszedł. Pożegnała się też reszta, a jedna Pani dała mi swoje wiersze dla dzieci. Ze mną został jeden rosyjski Młody Poeta. Najmłodszy. Był to świeżo upieczony członek Stowarzyszenia Pisarzy Rosji.
Zapytał mnie o Polskę i Warszawę, jak wygląda. Pokazałam mu zdjęcia Warszawy, które miałam na karcie pamięci w aparacie. Kręcił głową ze zdumienia, że Warszawa taka piękna. Nie przypuszczał. A sporo ogląda telewizji. Pytał o poezję polską. Kogo powinien poczytać. Powiedziałam, że ostatnie 30 lat to dwóch noblistów – Wisława Szymborska i Czesław Miłosz, ale też jest wielu innych, których nazwiska mu podałam. Młody Poeta o nikim z nich nie słyszał. Spytał o poezję rosyjską. Kogo w Polsce znamy poza Puszkinem i Lermontowem? Powiedziałam o Majakowskim, Jesieninie, Buninie, Mandelsztamie i Achmatowej, na których się wychowywałam, a których czytałam i czytam do tej pory. Niestety nie umiałam z pamięci wyrecytować żadnego ich wiersza po polsku, być może dlatego, że ostatnio ciągle czytałam w oryginale i gdzieś mi te tłumaczenia wywietrzały z głowy. W pewnym momencie Młody Poeta spytał o to, co mówi się w Polsce o Putinie i konflikcie na Ukrainie.

– Nie wiem, czy panu będzie miło to słuchać, a ja nie lubię konfliktów i nie chcę się kłócić.

Młody Poeta jednak nalegał. Powiedziałam więc, że odpowiem mu na to pytanie opowiadając jedną i tylko jedną anegdotę. I opowiedziałam, jak to Putin na zarzuty zachodu, że na terenie Ukrainy są rosyjskie wojska odparł, że to nie są rosyjskie wojska, wojsko rosyjskie nie było wysyłane na Ukrainę, a takie mundury można kupić w każdym sklepie z wojskowymi ubraniami z demobilu.

– I wie pan, – dodałam, – jak potem był mecz piłki nożnej Polska-Rosja i Rosjanie przegrali, to polski Internet odpowiedział takim memem, na którym Putin niby mówi: „To nie nasza reprezentacja. Nie wysyłaliśmy drużyny do Polski. Takie stroje można kupić w każdym sklepie sportowym.”

Młodego Poetę zamurowało. Ja dodałam tylko, że w czasach „You Tube” i Internetu trudniej jest siać propagandę i okłamywać ludzi, choć jest to oczywiście możliwe. Jednak liczba filmów z Ukrainy za mocno pokazuje obecność tam rosyjskich wojsk i najemników z Rosji.

Młody Poeta podziękował. Przyszedł nawet do Domu Aktora na początek pokazu „Listów do Skręcipitki” (z przyczyn technicznych nie wyglądało to jak spektakl). W trakcie wyszedł. Przed wyjściem podszedł jednak do mnie:

– Pójdę, bo nic nie rozumiem – powiedział. – Bardzo dziękuję za spotkanie. Dużo mi dało do myślenia. A to dla Pani – dodał wręczając jakieś zawiniątko.

Dopiero potem zajrzałam do środka. Była to matrioszka. Najbardziej kolorowa spośród moich matrioszek, z których jedną z Gorbaczowem odziedziczyłam po Ojcu, a drugą klasyczną po Eksiu. Ta od Młodego Poety w moim pojęciu chyba najbardziej ilustruje przekonanie współczesnej Rosji o własnej potędze i urodzie. Czy to chciał mi przekazać tym podarunkiem? A może to zwykły zbieg okoliczności? Chyba nigdy się nie dowiem. Niestety nie pamiętam nawet jak Młody Poeta miał na imię.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...