Gdy wraz z Ulubionym przygotowywaliśmy spektakl „Listy do Skręcipitki” całość udała się dzięki przyjaciołom, znajomym i życzliwym czytelnikom. A przecież nie chodziło o miliony. Niestety zrobić coś samemu, bez wsparcia instytucji kulturalnych jest niezwykle trudno. Ponieważ doskonale o tym wiem, więc staram się wspierać wszelkie przedsięwzięcia znajomych, którzy w pracy nad ich realizacją, tak jak ja w swoim czasie, obijają się o ścianę.
Teraz jedna z moich dobrych koleżanek poprosiła o wsparcie projektu realizowanego przez syna. Projektu, który jak się okazało wpisuje się w to wszystko, czym i ja chętnie się zajmuję. W grzebanie w rodzinnych sprawach. O ile jednak ja skupiłam się na przeszłości i to zamierzchłej, o tyle Iwo Kondefer na przyszłości, choć zaczepionej w przeszłości. Iwo studiuje w szkole filmowej. Ulubiony zagrał już w jednym jego krótkometrażowym filmie fabularnym pt. „Andżelika”.
Dziś Iwo, jako student katowickiej filmówki, chce zrobić kolejny film. Tym razem dokumentalny. Moim zdaniem zapowiada się ciekawie. Iwo napisał:
„Przez okres zdjęć będę spotykał się z moimi bliskimi, głównie rodziną – tą najbliższą i tą, z którą nie miałem kontaktu od lat. Chcę odbyć z nimi rozmowy na temat ich życiowych wyborów i wydarzeń, które miały na nich największy wpływ. Każda z tych dyskusji ma doprowadzić do sformułowania zadania / rady, której zrealizowanie, ich zdaniem, pomoże mi przyszłym, dorosłym życiu. Każde z tych zadań będę musiał wcielić w życie i to też stanie się częścią akcji filmu.
Liczę na to, że mój film stanie się opowieścią, która będzie na pewien sposób uniwersalna.
Chcę opowiedzieć o rodzinie i o tym jak pewne decyzje i wydarzenia mają wpływ i determinują życie kolejnych pokoleń.
Chciałbym pokazać, jak poprzez nasze doświadczenie, wybory “tworzymy” nasze dzieci, wnuki i bliskich.”
Na realizację potrzebuje trzy tysiące złotych. To przecież niewielka kwota. Zbierana jest poprzez stronę „Wspieram Kulturę”. Można na ten cel wpłacić nawet 5 złotych, bo w końcu każdy grosz się liczy, a jak wiadomo „grosz do grosza a będzie kokosza”.
Apelując o wsparcie dla Iwo, którego sama wsparłam, zastanawiam się nad jednym. Jak to jest, że pewne produkcje kosztują podatników miliony i na te zawsze prędzej czy później znajdują się pieniądze. A to, na co nie trzeba zbyt wiele zawsze ma kłopoty ze znalezieniem środków na realizację. Przecież nigdzie nie jest powiedziane, że tylko rzeczy drogie mają wysoką wartość artystyczną.