Znów nominacja, czyli w zaganianiu uprzejmie donoszę…

Spread the love

Miałam ambitne plany napisania o różnych rzeczach, ale czasu absolutny brak. Już w niedzielę planowałam tekst o niemieckim pianiście (Arne Schmitt), który grał na fortepianie ustawionym na Placu Zamkowym. Bo to niezwykłe! „Uliczny grajek” z… fortepianem! A jak gra! Niestety… tekst zaczęłam pisać w redakcji, wyszłam z pokoju i ktoś zresetował komputer. Tekst spadł w niebyt! Wena nie tyle odleciała, ile zabiła ją proza dnia codziennego.

Potem chciałam napisać o dowodzie rejestracyjnym mojego pojazdu. Jak to skończył się i trzeba go wyrobić, bo nie ma miejsca na nowe wpisy o kolejnych badaniach technicznych. Chyba znak, że trzeba sprzedać auto. Tylko co dalej? Niestety. Z tym tekstem (mrożącym krew w żyłach, bo co chwilę jakiś dokument gubiłam, by znaleźć) stało się to samo co z poprzednim. Wyleciał w kosmos niczym Gagarin wraz z resetem komputera przez inną redakcyjną koleżankę.

Dalej były plany opisania jak to przyjechała do mnie kuzynka, z którą pokrewieństwo staram się ustalić, a poznałyśmy się dzięki mojemu portalowi genealogicznemu. Niestety zabrakło czasu na opis podróży do Pułtuska śladami dawnych przodków Bellonów.
Na szczęście jest mój portal genealogiczny. Za jakiś czas „małe conieco” z tej wyprawy się tam znajdzie. Bo na coś czas był – na coś go nie było. Spotykałam się z potencjalnymi wydawcami książek i tak dni przeleciały. 

Aż nadszedł moment, kiedy powinnam się zatrzymać. Choć na chwilę. By powiedzieć, że znów (po raz drugi w życiu) nominowano mnie do nagrody ALMA, czyli… międzynarodowej nagrody literatury dziecięcej, ustanowionej przez szwedzki rząd w 2002 na cześć Astrid Lindgren. Nagroda przyznawana jest corocznie do wysokości pięciu milionów szwedzkich koron. Może ją dostać pisarz, ilustrator, narrator lub promotor czytania, którego praca jest zgodna z duchem Astrid Lindgren. Celem nagrody jest zwiększenie zainteresowania literaturą dla dzieci i młodzieży, a także promowanie praw dzieci do kultury na poziomie globalnym.

Nagroda jest czasem nazywana „małym Noblem”. Chyba z tego względu, że administruje nią Szwecja. Nominację na rok 2015 dostało 197 kandydatów z 61 krajów świata. Polskę (oprócz mnie) reprezentują ilustrator Jan Pieńkowski i fundacja ABC z projektem „Cała Polska czyta dzieciom”.
Wprawdzie nie wierzę w wygraną, bo ci, którzy wygrywali dotychczas mieli o wiele większy dorobek, a poza tym… do czego jak czego, ale nagród – szczęścia nigdy nie miałam. Natomiast jedna rzecz mnie niesłychanie bawi. To bardzo prestiżowa nagroda literacka. Nominacja do niej jest w świecie uznawana za „coś”. Zagraniczne media od kilku dni sporo piszą na ten temat. W Polsce zająknął się o tym tylko kwartalnik „Ryms”. Bo tak to jest, że u nas literatura dla dzieci i młodzieży, kryminały, fantastyka, fantasy etc. – to literatura drugiej kategorii. Już dawno temu stwierdziłam, że w Polsce liczą się tylko dzieła zaangażowane. Najlepiej politycznie: agenci, teczki i tajne przez poufne. Albo dzieła obrazoburcze: seks, waginy, łechtaczki i sperma. A jedno i drugie to na razie nie moja specjalność. Ale kto wie… Jakbym połączyła tajne przez poufne z jakąś bardzo obrazoburczą waginą… Pomysły mam, ale na razie… czasu brak, bo siedzę nad czymś zupełnie innym. Ale jeśli kiedykolwiek się zdecyduję na politykę i seks w literaturze – dam znać.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...