Gdzie się podziało nasze współczucie?

Spread the love

Jakiś czas temu przyjaciółka opowiadała mi historię o znajomej, której zmarł mąż. Para nie miała dzieci. Żyli dla siebie, jako małżeństwo, które opiera się i na miłości i na przyjaźni. Choroba i śmierć męża odebrała kobiecie najlepszego przyjaciela. Kilka dni po śmierci do pracy przyszła jakaś kontrola. Pani kontrolerka spytała pogrążoną w żałobie kobietę, czemu jest taka smutna. Wdowa szczerze odpowiedziała, że właśnie pochowała najbliższego sobie człowieka. Kontrolerka nie odezwała się nawet słowem. Gdy skończyła kontrolę, żegnając się z wdową powiedziała: „I więcej uśmiechu proszę pani! Więcej uśmiechu!” Zupełnie nie zauważyła, że brak jej taktu i nie wykazała się nawet odrobiną współczucia. Nie ona jedna. Ten brak taktu i współczucia to ostatnio jakaś norma. Chora norma.

Kilka lat temu koleżankę zwalniano z pracy w ramach redukcji etatów. Jej kolega spytał ją czy może wziąć jej biurko, bo potem, jak już ona pójdzie, to jej biurko i tak ktoś dostanie, a on by je chciał, więc… Nie było w nim refleksji, że może takie pytanie, zadawane kobiecie, którą po prostu wyrzucają z pracy jest pozbawione taktu.

Wczoraj usłyszałam od znajomego historię, którą podobno żyje cała Holandia. Jakiś starszy pan zdecydował się na eutanazję. Podał konkretną datę. Po pewnym czasie dostał list od pielęgniarki, która miała dokonać „zabiegu” z pytaniem, czy nie mógłby zdecydować się na śmierć o tydzień wcześniej. W przeciwnym razie jej plany urlopowe legną w gruzach…

Przyznam, że mnie zatkało. Oczywiście, jako miłośniczka czarnego humoru, od razu odegrałam satyryczną scenkę z pielęgniarką w roli głównej, która pijąc piwko, paląc papieroski w czasie grilla z przyjaciółmi opowiada, jak to… „Musiałam dziada błagać, by przesunął termin, by tu teraz z wami moi kochani móc się bawić. No bo chyba już temu staremu pierdzielowi jest obojętne, kiedy odejdzie z tego świata skoro i tak jest mu na nim źle.” Ale tak poważnie to… Gdzie się podziało nasz współczucie? Gdzie w ogóle podziało się współczucie?

Kilka tygodni temu ojciec mojego znajomego znalazł się w szpitalu. Był w bardzo złym stanie i w końcu umarł. Zanim jednak nastąpił zgon, nie można było doprosić się o godne traktowanie pacjenta, bo jak powiedział lekarz „i tak długo nie pociągnie”, a poza tym: „Mnie też proszę pana umarł ojciec, więc pana rozumiem, ale ja nawet ze swoim ojcem się nie patyczkowałem. W końcu to szpital” – to drugi cytat z lekarza.

Kilka dni temu świat obiegły zdjęcia z Rosji, na których pokazano nagranie z kamery przemysłowej ze szpitala w Permie. Na nagraniu widać lekarza anestezjologa, który bije najpierw po twarzy, a potem wali piąchą w klatkę piersiową pacjenta tuż po operacji wszczepienia bajpasów. Lekarz, którego po ujawnieniu nagrania zwolniono dyscyplinarnie z pracy, tłumaczył się, że pacjent był niegrzeczny i niemiły. Niedługo potem chory zmarł. Podobno nie na skutek pobicia, ale… Czy to ma znaczenie? Czy ma również znaczenie to czy był grzeczny w stosunku do lekarza czy nie? Czy osoba cierpiąca, nie powinna być, choć trochę traktowana ulgowo i z przymrużeniem oka?

http://www.youtube.com/watch?v=p0_LiZdI1fA

Są państwa, w których dokonuje się eutanazji inwalidów (Chiny czy Korea). Ale nie wiem czy to jest ten właściwy wzór, na który powinniśmy się oglądać.

Author: Małgorzata Karolina Piekarska

Z wykształcenia: historyczka sztuki, scenarzystka i bibliotekarka. Z zawodu: pisarka, dziennikarka i muzealniczka. Z pasji: blogerka, varsavianistka i genealożka. Miłośniczka: książek, filmów, gier planszowych, kart do gry, jamników i miodu...